ARCHIWUM Magazynu B&B - zakończył działalność w 2018

Recenzje

Kultura, Recenzje

Nie tylko Bollywood

Kiedy wieje monsun, jest niskie ciśnienie, a do tego deszcz cały czas wisi w powietrzu, wszyscy są drażliwi. To nie jest najlepsza pora na organizowanie wesela, ale tak się akurat złożyło w pewnej zwykłej, hinduskiej, średniozamożnej rodzinie. Ojciec się zapożycza, żeby godnie wydać córkę za mąż, matka ze zdenerwowania popala w toalecie, do Delhi zjeżdża się rodzina i przyjaciele domu z całego świata – kuzyn-idiota z Australii, krewni z Omanu, wujostwo ze Stanów i pociotki z różnych części Indii. Organizacja trochę kuleje, sypią się kwiaty z dekoracji, właściciel firmy obsługującej wesele właśnie zakochał się w ślicznej służącej, namiot weselny ma niewłaściwy kolor i nie jest nieprzemakalny, ktoś nie dowiózł alkoholu, wujek o dziwnych skłonnościach kręci się za 10-letnią dziewczynką, a prz...
Kultura, Recenzje

Nieważne dokąd, ważne z kim

Podróżować każdy może. Jeden lepiej drugi gorzej. Doskonale to widać, kiedy porównać np. „Makłowicza w podróży” z polsatowskim hitem „Pamiętniki z wakacji”, przy którym lista przebojów disco polo wydaje się czymś na kształt Opus Magna Beethovena. Na szczęście recenzowana książka nie opowiada o podróżach tanimi liniami na Baleary, po wiekach znów zdobyte przez barbarię, lecz o czymś zgoła odmiennym. Wojciech Mann i Krzysztof Materna reprezentują bowiem zupełnie inny wymiar intelektu, humoru oraz stosunku do poznawanego nieznanego. Warto się więc dowiedzieć, jak, gdzie i po co podróżowali. Choćby dla zasiania w sobie worka ziaren zazdrości. Nie z powodu tego, dokąd dotarli, ale w jakim mieli tę przyjemność towarzystwie. Towarzyskość owych wypraw znajduje odbicie nie tylko w treści, ale też...
Kultura, Recenzje

Bombaj jak magnes

Takie miasta jak Meksyk, Karaczi, Stambuł swoją odmiennością przyciągają Europejczyków  niczym magnes. Niewielu ludzi z naszego kręgu kulturowego potrafi się po nich bezpiecznie poruszać. Już sama liczba ludności i społeczności powoduje istnienie granic, których osoba z zewnątrz nie jest świadoma – nietrudno o naruszenie niepisanego zakazu czy tabu. Bombaj jest jednym z takich miejsc. To szóste co do wielkości miasto na Ziemi, zamieszkałe przez 17 milionów mieszkańców, a do tego targane konfliktami pomiędzy społecznością hinduską i muzułmańską. Tam żyje się najlepiej w całych Indiach, ale to tylko statystyka – bo jest miastem ogromnych kontrastów. Do takiego świata zaprasza nas Suketu Mehta, dla którego Bombaj lat 70. to kraina dzieciństwa, poszukiwana przez autora po 21 latach pobytu w U...
Kultura, Recenzje

Kino znad Tybru

Patti, ponad 50-letnia żonglerka i asystentka miotacza noży, mieszka na obrzeżach Rzymu w zaniedbanym obozowisku przyczep. Szukając jednego z cyrkowych psów, znajduje na pobliskim placu zabaw dwulatkę na huśtawce. Bawi się z nią, czekając na matkę małej, ale ta nie przychodzi. Zaczyna padać, a dziecko popłakuje, zabiera je więc do siebie z zamiarem odszukania rodziców. Chęć znalezienia matki słabnie z chwilą znalezienia w kieszeni różowej kurteczki dziewczynki kartki z prośbą o zaopiekowanie się córką, po którą matka wróci, kiedy będzie mogła. I mała Asia zostaje, mimo że może to oznaczać oskarżenie żyjących nieco poza społeczeństwem ludzi o kidnapping. Dziecko wrasta w nadspodziewanie spokojne i pełne ciepła życie w cyrku. Bawi się z psami i z 14-letnim wnukiem Patti (który okazuje się ś...
Kultura, Recenzje

Z führerem na dobre, złe i najgorsze

O historii można różnie: źle albo jak Antony Beevor. Moorhouse’owi zdecydowanie bliżej jest do drugiej z tych opcji. Wiedza o przeszłości wbijana do głów szkolnym młotem krąży w mózgowych zwojach krótko, na długo natomiast pozostaje w człowieku wstręt do historii rozumianej jako ciąg bitew, wojen, ewentualnie pękaty spis traktatów, od których głowa puchnie, jeśli chcieć to wszystko spamiętać. Znakomitym na tę dolegliwość lekarstwem jest dobrze napisana książka pokazująca przeszłość nie tyle przez dziurkę od klucza, co od kuchni. Nie pałacowej, lecz zwykłej: tej w wiejskiej chacie, w kamienicy. Od razu robi się ciekawiej, kiedy poznać można, jak i czym żył ktoś taki jak my. Niekoniecznie feldmarszałek, niekoniecznie biskup. Ot, zwykły historii przechodzień. Sugestywnego portretu berlińczyk...
Kultura, Recenzje

Notuj, sortuj i sprzątaj

GTD (Getting Things Done) – w dosłownym tłumaczeniu: „doprowadzanie roboty do końca” – to metoda organizowania zajęć (zawodowych i prywatnych). Jej twórcą jest David Allen. Celem metody jest uwolnienie się od obowiązku pamiętania o wszystkim, co mamy do załatwienia, a równocześnie bycie produktywnym. Jednym ze źródeł popularności metody GTD jest elastyczność, a jej zwolennicy przystosowują do niej istniejące narzędzia (pliki tekstowe, klienta poczty elektronicznej, strony oparte na Wiki, programy do zarządzania czasem), a także tworzą nowe. Na przykład popularną aplikacją na Androida, zgodną z metodą GTD, jest Remember the milk, aplikacja pozwalająca tworzyć listy zakupów, zadań do wykonania itp. Być może o entuzjastycznym stosunku do metody Allena przesądza fakt, że dostrzega on, iż opr...
Kultura, Recenzje

Mniej znaczy więcej

Tego, że wygląd drzwi nie uległ zmianie od czasów pierwszego udokumentowanego przypadku ich użycia w starożytnym Egipcie, gdzie ich symboliczne przeznaczenie prezentowano w grobowcach, na malowidłach przedstawiających przejście do innego świata – można się domyślić. Ale o tym, że najbardziej znane formy współczesnych drzwi – wahadłowe, rozsuwane i składane – były znane już w starożytnej Grecji i Rzymie, domyślić się trudno. Nawet pierwsze drzwi automatyczne są zdumiewająco stare: uruchamiane przez czujnik dotykany stopą znajdowały się w bibliotece cesarza Yangdiego z dynastii Sui (581-618). Albo korytarz. Ten pojawił się dopiero około 1600 roku. Wcześniej stosowano amfilady lub wchodzono do pokoi ze wspólnego holu. Korytarz oddzielił klasy społeczne i przyczynił się do wzrostu poczucia pr...
Kultura, Recenzje

Kino znad Balatonu

Czternastoletni Cygan Ricsi Lakatos kocha się w swojej koleżance z klasy, Julice Csorbie. I zupełnie jak w "Romeo i Julii", ich ojcowie (jeden to lokalny alfons, drugi właściciel podłej knajpy) nie są zachwyceni, a nawet przechodzą do rękoczynów oraz miotania grubymi słowami, kiedy słyszą o ewentualnym połączeniu się swojego potomka z wrogim klanem. Młodzi planują podstęp, bo skoro pieniądze są lekarstwem na wszystko, to dlaczego by nie zostać bogaczami i w ten sposób zamknąć usta skłóconym rodzinom. Przenoszą się więc w odległą przeszłość, w zamian za podróbkę Roleksa kupują od pierwotnych Węgrów dinozaury, detonują otrzymaną od Bin Ladena bombę atomową, a po powrocie do współczesności wykopują spod placu zabaw w swojej dzielnicy ropę naftową, powodując wprawdzie ogólnoświatowy kryzys, al...
Kultura, Recenzje

Żydzi i cykliści

Wiadomo, że wszystkiemu winni są Żydzi i cykliści, natomiast mało wiadomo, co polska literatura zawdzięcza Żydom. Robert Reuven Stiller, pisarz, tłumacz, eseista, poliglota znający blisko 30 języków, który około czterdziestki doznał iluminacji, że jest Żydem, lukę tę wypełnił „Żydowskim abecadłem”. Oczywiście można toczyć długie akademickie spory, kto w ogóle jest Żydem i co go odróżnia od nie-Żyda. Religia? Geny? Czy wystarczy tylko matka-Żydówka, czy to za mało? Obrzezanie? Czy Żyd pozostaje Żydem mimo przejścia na katolicyzm? Czy wystarczy sama deklaracja żydostwa? Stiller tę kwestię sygnalizuje, ale ma ona znaczenie n-rzędne, ponieważ istotne jest co innego: ile wnieśli do literatury polskiej ludzie pochodzenia żydowskiego. Przy czym literatura to nie tylko liryka, epika i dramat. To ...
Kultura, Recenzje

Bigos z orła białego?

Żyjąc wspomnieniem trzytygodniowego pobytu u Madziarów (32 lata temu) postanowiłem sprawdzić, co ma o nich do powiedzenia autor, którego znałem dotąd tylko z „Dużego Formatu”. Bardzo więc ciekaw byłem, jak jego pisanie odbiorę w formacie jeszcze większym. I o rozczarowaniu mowy nie ma, choć – jak dla mnie – ta książka jest zdecydowanie za krótka. Po przeczytaniu ostatniej strony mam jeszcze więcej pytań, niż zanim pierwszy raz zerknąłem na okładkę. Ale to nie jest najmniejsza nawet wada – w końcu Varga nie napisał encyklopedii, a niezwykle subiektywną „recenzję” Węgier i Węgrów. Chwilami sentymentalną, chwilami (tych chwil jest dużo, dużo więcej) drapieżną. I od razu trzeba zauważyć, że nie jest to dobra lektura dla Węgry „kochających i nie starających się zrozumieć”. Im „Gulasz z turula” ...
Business&Beauty Magazyn