ARCHIWUM Magazynu B&B - zakończył działalność w 2018

Doskonalenie techniki jazdy

Obecne szkoły nauki jazdy raczej przygotowują do zdania egzaminu, niż uczą poprawnej jazdy samochodem i na razie nie zanosi się na istotne zmiany w tym zakresie. W sferze dyskusji pozostaje wprowadzenie obowiązku uczestnictwa w kursie doszkalającym dla każdego, kto już ma ten dokument oraz pierwsze przebyte kilometry za sobą.

Proszę jednak nie mieć złudzeń, że taki obowiązkowy, trwający godzinę, dwie lub trzy kurs uczyni z mało doświadczonego adepta mistrza kierownicy. To może być najwyżej namiastka informacji o tym, jakie sytuacje przytrafiają się podczas prowadzenia samochodu. Jednak nie trzeba czekać na przepisy, można samemu indywidualnie zapisać się na takie zajęcia. Ten sposób jest też popularny wśród firm dysponujących większymi lub mniejszymi flotami pojazdów.

Trzeba jednak uważać, gdzie chcemy podnieść swoje umiejętności. Ciemną stroną ustawy o swobodzie działalności gospodarczej jest to, że niemal każdy może rozpocząć biznes pt. nauka jazdy, kursy doszkalające, itp. Dlatego warto najpierw sprawdzić, czy dany podmiot ma swoją siedzibę, dysponuje odpowiednim zapleczem i przeszkoloną kadrą. Istotną rzeczą jest oczywiście program danego kursu. A mamy do dyspozycji ich wiele. Mariusz Stuszewski, szef Akademii Jazdy Opel uważa, że najlepszym rozwiązaniem dla flot jest wstępny audyt: jakich mają kierowców, gdzie i ile jeżdżą, jakimi samochodami. Są już firmy zewnętrzne, które oferują taką usługę na profesjonalnym poziomie. I dopiero na tej podstawie przygotowuje się program szkolenia. Sens takiego rozwiązania potwierdza Zbigniew Weseli, prezes Szkoły Jazdy Renault: „Jeśli kursy doskonalące technikę jazdy są produktem długofalowym, zaplanowanym pod kątem najczęstszych przyczyn kolizji w danym przedsiębiorstwie, to pracownicy widzą i doceniają ich sens”. I od razu dodaje: „To nie powinno się odbywać na zasadzie: zostało trochę wolnych pieniędzy do wydania, a dawno nie robiliśmy żadnych szkoleń dla kierowców, to możemy takowe zorganizować”. Bo wówczas uczestnicy traktują zajęcia jako wolny od pracy dzień i okazję, by nieco poszaleć samochodami na torze lub płycie poślizgowej.

Rośnie na szczęście liczba indywidualnych uczestników, którzy sami chcą podnieść swoje umiejętności. Do wyboru jest wiele możliwości i stopni szkoleń. Na przykład Skoda organizuje kursy w profesjonalnym ośrodku ADAC (Niemiecki Automobilklub) w Linthe pod Berlinem, a jednym z programów jest off-road. Są to zajęcia w terenie dla miłośników i właścicieli aut terenowych, by nauczyć ich jazdy w takich warunkach. Uczestnicy czasem też przekonują się, że niektóre modele tylko z nazwy są „terenowe”. Porsche organizuje kursy, na które może się zapisać każdy kierowca. Mają międzynarodowy charakter i ujednolicony program, a zajęcia prowadzą m.in. instruktorzy z Niemiec. „Zapraszamy wszystkich, lecz szczególnie właścicieli aut naszej marki. Mogą lepiej poznać możliwości swoich samochodów, ale jednocześnie nauczyć się, jak dobrze i bezpiecznie z nich korzystać” – mówi Margareta Smyczek z polskiego oddziału firmy.
Własną szkołę jazdy ma też np. Subaru. Range Rover pokazuje terenowe możliwości swoich modeli na specjalnym obiekcie nieopodal Białobrzegów pod Warszawą. Jako ciekawostkę można też podać szkolenie kierowców wożących polskich biskupów, w którym miał kiedyś okazję uczestniczyć piszący te słowa. Duchowni zostali na konferencji w Episkopacie, a ich kierowcy spotkali się najpierw z policjantami ruchu drogowego, a później odbyli zajęcia praktyczne na warszawskim Bemowie.

Osobnym rodzajem szkoleń są prowadzone przez niektóre koncerny kursy dla profesjonalnych szoferów osobistych. Uczą się prowadzenia limuzyn, charakterystyki tych aut, a czasem także podstawowych zagadnień bezpieczeństwa, czyli np. ucieczki na drodze przed niespodziewanymi napastnikami. Takie zajęcia dedykuje się niewielkiej grupie klientów i z oczywistych powodów nie zdradza się szczegółów ich programu.

Od kilku lat dużą popularnością cieszą się kursy ecodrivingu, czyli ekonomicznej jazdy, pozwalającej na mniejsze zużycie paliwa. Rozpoczynają się od śledzenia stylu prowadzenia samochodu przez kierowcę, by później pokazać mu, jak można jeździć bardziej efektywnie, co nie zawsze, wbrew pozorom, znaczy wolniej.

Dużo słyszymy o poprawie bezpieczeństwa na polskich drogach, także z ust oficjeli. Tymczasem obłożenie kursów doskonalenia jazdy 23-procentowym VAT-em od początku 2011 r. najbardziej uderzyło w indywidualnych kierowców, chcących podnieść swoje umiejętności, bo oni nigdzie tego podatku nie odliczą…

Klaudiusz Madeja

 


Business&Beauty Magazyn