W marcu tego roku ktoś z USA wystawił na światowej aukcji na sprzedaż kopertę listu wysłanego z miasta Kamieniec Podolski w roku 1920. Cena wyjściowa była bardzo niska – wynosiła 6 dolarów. Koperta zaciekawiła mnie, czekałem, co będzie dalej. Po 5 dniach cena wzrosła do 11 dolarów. Postanowiłem dać ofertę kupna za 50 dolarów. Wydawało mi się, że za taką kwotę bez problemu ją zdobędę. Jednak jeszcze przed złożeniem swojej oferty zacząłem przyglądać się kopercie dokładniej.
Ze stempla pocztowego odczytałem „KAMIENIEC- POD.” oraz datę „1_.6.20”; cyfra 9 w dacie jest „niedobita” i przez to nieczytelna. Dokładną datę widać na trzecim stemplu. Zatem list wysłano 19 czerwca 1920. Na kopercie nalepiono pasek z czterema znaczkami, każdy po 25 fenigów, wydanych 27 stycznia 1919 roku.
Obecna cena za jeden taki znaczek to około 20 złotych. Czyli za cztery znaczki na liście − 80 złotych. List wysłano do Ameryki, do miasta Minneapolis, przeszedł on cenzurę: Cenzura Wojskowa / Kamieniec Podolski. Na odwrotnej stronie koperty nie podano ani nazwiska wysyłającego, ani jego adresu. Nie ma tam również żadnego stempla pocztowego.
Zacząłem bliżej interesować się historią tego miasta. Okazało się, że jest bardzo ciekawa. Miasto leży nad Smotryczem, jest stolicą Podola. Najciekawsze jest tam stare miasto i twierdza, zwana dawniej „Przedmurzem Chrześcijaństwa”. W czasie wojen polsko-tureckich, 12 sierpnia 1672 r., sułtan Mehmed IV obległ Kamieniec z ogromną armią żołnierzy, wyposażoną w nowoczesną wówczas artylerię. Załoga polska liczyła tylko 1600–2000 osób. Po krótkim oblężeniu, 26 sierpnia 1672 r. załoga poddała na honorowych warunkach Kamieniec oblegającym. Podczas ewakuacji zamku przypadkowy wybuch w prochowni zabił od 500 do 800 ludzi. W wybuchu zginął m.in. komendant obrony zamku, pułkownik Jerzy Wołodyjowski. Po upadku twierdzy istniały obawy dalszej ekspansji Turcji.
W okresie wojny polsko-bolszewickiej, od 16 listopada 1919 r. do 12 lipca 1920 r., miasto pozostawało pod polską administracją. Później przeszło w ręce Ukraińskiej Republiki Ludowej i rządu Petlury. List został więc wysłany 23 dni przed przejściem miasta w obce ręce.
Wieczorem, kiedy chciałem wysłać moją ofertę kupna, zajrzałem na aukcję, żeby sprawdzić, czy ktoś w międzyczasie oferował więcej, niż poprzednio. Ze zdziwieniem zobaczyłem, że ktoś już dał 105 dolarów i nie było sensu wysyłać mojej oferty. Następnego dnia rano sprawdziłem z ciekawością, jak zakończyła się ta aukcja. Nie wierzyłem własnym oczom. Końcowa cena wynosiła 3 816 dolarów!
Przed miesiącem sprzedano na aukcji kopertę z pierwszym znaczkiem Polski, wysłaną z Warszawy do Białegostoku w roku 1862, za 2300 dolarów. Taki list może być chlubą każdego filatelisty. Ale tu mowa o znacznie większej sumie pieniędzy. Co mogło wpłynąć na taką cenę sprzedaży?
Zacząłem przyglądać się licytacji. Kopertę starało się zdobyć ośmiu chętnych. Ci, którzy złożyli oferty za mniej niż 144 dolarów, nie liczyli się. Pozostało czterech licytujących, dających większe sumy. Po 780 dolarach oferta kupna skoczyła nagle do około 2800 dolarów − ten człowiek dobrze wiedział, za co chce płacić. Ale jednak nie dostał tej koperty! Zdobył ją ktoś, kto na 3 sekundy przed zakończeniem aukcji wysłał najwyższą ofertę − 3 816 dolarów.
Kamieniec Podolski był dość długo w rękach polskich w okresie wojny polsko-bolszewickiej, dłużej niż pół roku. Można wywnioskować z tego, że w tym czasie sporo listów zostało wysłanych pocztą. Może chodzi o to, że na kopercie jest pieczątka cenzury wojennej tego miasta? Że to jest jedyny zachowany list z taką pieczątką cenzury? Ale ile można zapłacić za taki rarytas? 100–200 $ w najlepszym razie, jeśli ktoś jest bardzo bogaty. Może chodzi o to, że list został wysłany do Ameryki? Nie ma żadnego stempla tranzytowego i nie wiadomo, jak dotarł do miejsca przeznaczenia i czy w ogóle dotarł do celu. Na te pytania nie znajdziemy dzisiaj odpowiedzi.
Tylko, że ten, kto zapłacił za list tak fantastyczną sumę, wiedział, czym on jest. Może żyli tam kiedyś jego rodzice? Chyba nie jest to warte takiego wydatku.
Ale jeśli jest to jedyny znany list wysłany z tego miasta, kiedy było ono w rękach polskich – to już coś innego. Ale skąd uczestnicy licytacji by o tym wiedzieli? Nie mam pojęcia!
A może ktoś z Czytelników wie, dlaczego ta koperta jest tyle warta?
Aleksander Żuławski
Kolekcjoner historii poczty (znaczków, listów, kartek pocztowych) oraz monet antycznych. Swoją pasję traktuje jako hobby (i jednocześnie jako lokatę kapitału).