Pięćdziesiąte urodziny biznesmena. Na stole napój o patriotycznie brzmiącej nazwie, roztaczający nobliwą nutę symfonii dźwięku, trzasku szabel i patriotycznych uniesień. Produkt własny.
Ze smukłej butelki, wykonanej z grubego, oszronionego szkła, ozdobionego wizerunkiem budzącym powszechny szacunek i uznanie, unosi się niczym z lampy Alladyna woń upajająca zebrane towarzystwo. Przyjaciół. Przecież zebraliśmy się w domu jubilata. Najbliższe otoczenie. Przyjaciele. Bliscy ludzie. Nikt nie trafił tu przypadkiem. Chcemy uczcić półwiecze naszego przedsiębiorcy. Przyjaciela. Jednego z niewielu w tym biznesie bez zaszłości i koligacji z dawnego ustroju. Gospodarz potrafi łączyć kultury! Polski napój – wytwór własnej przedsiębiorczości. Japońskie sushi – zwijane własnoręcznie. Pieczeń z wieprza – pieczona od wczoraj. Wszystko dla nas. Przyjaciół.
Przychodzi czas na śpiewy. Jeden z gości rezolutnie zauważa podobieństwo współbiesiadnika do członka zespołu „czerwonowłosego”. Zachęca do śpiewu. Już najwyższy czas. Współbiesiadnik wymawia się od podobieństwa. Otoczony przez dwie chichoczące blondyny w kwiecie wieku, czuje się coraz pewniej i swobodniej. Rezolutny czuje lekkie ukłucie zazdrości. Napój wyzwala w nim odruchy heroiczne. Gospodarz zachęca do działania.
„Patrz, jak Łągwa bryluje!” – energicznym ruchem wykonał zamach. Wizerunek na butelce zakryła krew. „Przestał brylować” – skwitował rezolutny. Gospodarz dodał: „I bardzo dobrze, też mnie wkurzał”.
Serafina Ogończyk-Mąkowska
Ilustr. Ewa Henry