ARCHIWUM Magazynu B&B - zakończył działalność w 2018

Piłkarze po sezonie

Trzech fajnych, przystojnych chłopaków – emerytów sportowych… Piłkarze reprezentacji Polski, długie lata grający poza granicami, min. w Japonii, Turcji, Izraelu, Grecji, Francji, Holandii, Austrii. Doskonale znani zarówno polskim kibicom, jak i osobom nie interesującym się piłką. Skandaliści, rozrabiaki, prowokatorzy… skuteczni gracze, szanowani ludzie, biznesmeni. Ludzie z charyzmą, z pasją, ceniący siebie i innych. Czym się zajmują, kim są, jacy są? Odpowiadają na  pytania w różny i podobny sposób.

Z Radosławem Majdanem, Tomaszem Iwanem i Piotrem Świerczewskim o piłce, biznesie, zawodowej przyszłości i czasie wolnym rozmawia Serafina Ogończyk-Mąkowska.

 

 

 

 

Radosław Majdan
Radosław Majdan

 

 

 

 

Business&Beauty: Jak spędzasz zimę?

 

 

 

Radosław Majdan: Zima działa na mnie przygnębiająco. Od nart i snowboardu trzymałem się do tej pory z daleka, także z uwagi na wykonywany zawód i zapis w kontrakcie, zabraniający mi jazdy na nartach i motorze. Wolę przebywać w pomieszczeniach zamkniętych. Chodzę na siłownię, jednak mój ruch nie ma nic wspólnego ze sportami zimowymi. Jeżdżę czasem do Zakopanego, wtedy śmigam ze znajomymi na skuterach i też jest fajnie.

Tomasz Iwan: Zdecydowanie wolę aktywny wypoczynek, zarówno latem, jak i zimą. Nie wyobrażam sobie zimy bez nart, kuligów, skuterów śnieżnych oraz innych wygłupów i wypraw zimowych. Tym trudniej jest mi zaakceptować fakt, ze po wielu latach uprawiania zawodowo piłki nożnej lekarze zdecydowanie odradzają mi narty ze względu na stan moich kolan i przebyte trzy operacje. Mój charakter się zdecydowanie broni przed ich zaleceniami i właśnie zapoczątkowałem sezon narciarski (po dwuletniej przerwie, spowodowanej operacją rok temu). Jednak cudownie jest po aktywnym dniu na stoku wieczór spędzić przy kominku, czytając dobrą książkę lub oglądając dobry film.

Piotr Świerczewski: Pochodzę z Nowego Sącza i sporty zimowe – narty i łyżwy – były częścią mojego dzieciństwa. Później, gdy grałem w piłkę zawodowo, miałem w kontrakcie zakazaną jazdę na nartach ze względu na wysoką urazowość tego sportu. Omijałem jednak ten punkt kontraktu, nie zgłębiając nawet zapisu dotyczącego sankcji jaka groziłaby mi, gdybym uległ wypadkowi podczas jazdy. Nie potrafiłem zrezygnować z nart. Teraz również, gdy mam wolną chwilę i są ku temu sprzyjające warunki, śmigam po stokach. Przed kominkiem też lubię posiedzieć, ale to już po tym, jak się zmęczę fizycznie. Mam w domu duży kominek na którym grilluję i jest to dla mnie ciekawsze niż patrzenie w telewizor.

 

 

 

 

Tomasz Iwan
Tomasz Iwan

 

 

 

B&B: Dokąd najchętniej wyjeżdżasz na urlop?

 

Radosław Majdan: Najchętniej wyjeżdżam w ciepłe kraje, na Karaiby. Słońce dodaje mi energii i radości życia.

Tomasz Iwan: Przez 12 lat mieszkałem za granicą i każdą wolną chwilę czy też urlop starałem się spędzać w Polsce, za którą tęskniłem. Jestem zauroczony polską naturą. Urodziłem się w Ustce i tam dorastałem, do tej pory uważam, że polskie plaże są jednymi z najpiękniejszych, jakie widziałem. Mieszkam obecnie w Polsce, więc teraz od czasu do czasu wybieram się na wypoczynek za granicę, zazwyczaj w miejsca, gdzie nie trzeba martwić się o pogodę (śmiech). Jednak nie wyobrażam sobie zimy bez wizyty w polskich górach, a dokładnie w Zakopanem. Łączę tu przyjemne z pożytecznym – prowadzę interesy i odpoczywam. Jestem właścicielem dyskoteki Genesis, a wkrótce otwieram także przy Krupówkach restaurację sushi. Lato to oczywiście polskie morze, m.in. rodzinna Ustka, gdzie zainwestowałem w hotel. Obowiązkowe są także prześliczne Mazury.

Piotr Świerczewski: Najchętniej wyjeżdżam do Francji, na Korsykę. Spędziłem tam 10 lat grając w piłkę i wracam tam z sentymentu. Mam tam wciąż mnóstwo znajomych. Nie chcę też zapomnieć języka. W Polce również chętnie wypoczywam. Można mnie spotkać praktycznie wszędzie: od morza do Tatr (śmiech). Szczególnie głośny był mój pobyt w Mielnie (śmiech).

B&B: Czy sposób spędzania twojego czasu zmienił się, od kiedy piłka nie jest już twoim głównym zajęciem?

 

Radosław Majdan: Oczywiście, że się zmienił. Wbrew pozorom, uprawiając zawodowo sport miałem więcej czasu dla siebie. Teraz, jako dyrektor sportowy i rzecznik prasowy klubu Polonia Warszawa, często siedzę w biurze do godziny 17-18. Z drugiej strony, teraz mogę pójść na imprezę i nie martwić się, że odbije się to na moim treningu.  Styl życia nie musi być tak rygorystyczny. Jako czynny piłkarz musiałem dbać o odpowiednią ilość snu, dietę.

Tomasz Iwan: Zmienił się, i to diametralnie. Zawodowe uprawianie piłki nożnej na profesjonalnym poziomie jest bardzo absorbujące i zabiera większość czasu. Gdy grałem, moje noclegi w domu należały do rzadkości. Ciągłe podróże po świecie na mecze ograniczały się do trasy lotnisko–hotel–stadion. Pomimo, że zwiedziłem wiele krajów i byłem w wielu miejscach, to moje opowieści na temat danego miejsca ograniczają się tylko do opisu stadionu lub hotelu (śmiech). Teraz sytuacja ma się zupełnie inaczej, staram się więcej czasu poświęcać sobie, podróżom (często z bliźniakami, Tiną i Oskarem) i zwiedzaniu. Myślę, że jestem jeszcze na etapie odreagowywania po ciężkiej pracy, bo mimo iż mam 39 lat, jestem już na emeryturze (śmiech).

Zawsze starałem się rozgraniczyć życie prywatne od zawodowego. Kochałem grać w piłkę, jednak kiedy wracałem do domu, wolałem zająć się czymś innym, niż oglądać mecz w TV. Fakt, że piłka nożna była całym moim życiem od wczesnych lat młodzieńczych jeszcze do niedawna, sprawił że teraz zajmuje już jego niewielką część.

 

Piotr Świerczewski
Piotr Świerczewski

Piotr Świerczewski: Zawodowy piłkarz poza treningami musi dużo odpoczywać, spać. Teraz jestem jeszcze bardziej aktywny. Dalej gram w piłkę w drużynie z dziennikarzami, dwa razy w tygodniu mamy treningi, uprawiam sporty fittnesowe, jeżdżę na rowerze. Generalnie jestem bardzo ruchliwy i trudno mi usiedzieć bezczynnie na miejscu. Meczów w telewizji raczej nie oglądam, tylko ważne międzynarodowe wydarzenia: Grand Derby czy mecze Marsylii – mojego ulubionego klubu. Ligi polskiej nie oglądam – jest bardzo słaba. Nie jestem nawet w stanie wskazać wybijającego się piłkarza grającego w Polsce. Moim idolem był Maradona, później Zinedine Zidane.

Z Zidanem miałem bezpośredni kontakt. Bezpośredniość kontaktu była bolesna dla obydwóch stron i poskutkowała zawieszeniem nas na kilka meczy. Zidane uderzył mnie z główki i upadłem. Wstałem i „odpaliłem mu lufę” z łokcia. Sędzia nie zareagował, ale zauważyli to inni piłkarze i rozpoczęła się bitwa.

Swój czas z przyjemnością poświęcam także działalności prospołecznej, charytatywnej. Cieszę się, że dzięki temu, że jestem rozpoznawany, mogę komuś pomóc. Jestem zapraszany przez różnego rodzaju fundacje do akcji na rzecz pomocy słabszym.

B&B: Czy sport był, może w dalszym ciągu jest dla ciebie biznesem?

Radosław Majdan: Nie traktowałem nigdy piłki jako sposobu na zarabianie pieniędzy i myślę, że żaden chłopak zaczynający kopać piłkę nie myśli o tym, jaki sobie dzięki temu może kupić samochód. Piłka była i jest moją pasją. Długo nie zdawałem sobie sprawy, że dzięki piłce można się utrzymać. Nie kalkulowałem, po prostu grałem, a przy okazji okazało się to również dobrym biznesem i sposobem na życie.

Tomasz Iwan: Oprócz piłki mam wiele zainteresowań, a  piłka jest jednym z nich, obok wielu innych. Od najmłodszych lat bardzo interesowały mnie komputery i elektronika, co pozostało mi do dnia dzisiejszego. Pamiętam swój pierwszy komputer ZX81 o pamięci wewnętrznej 1KB, na którym pisałem pierwsze programy komputerowe w Basicu. Później były różnego rodzaju komputery firmy Commodore, a obecnie jestem wierny wszystkim produktom marki Apple. Bardzo też interesuję się motoryzacją, a jednym z moich jeszcze nie spełnionych marzeń jest przejażdżka bolidem formuły 1. Jestem też Mistrzem Polski w skuterach wodnych w kategorii Vip Race i może nie byłoby się czym chwalić, gdyby nie fakt, że w finale pokonałem jednego z najlepszych polskich kierowców rajdowych, Tomka Kuchara (uśmiech). Właśnie rozpocząłem naukę gry na gitarze. Lubię też dobre kino, np. Pedro Almodovara, i książkę, ale też czasami pograć w gry komputerowe.

Sport nigdy nie był dla mnie biznesem. Rozpoczynając mecz nie zastanawiałem się, ile dostanę, jak go wygram, lecz samo zwycięstwo było dla mnie najważniejsze. Dopiero, gdy emocje opadały, cieszyłem się że oprócz zwycięstwa wpłynie też coś na moje konto (śmiech). Miałem to szczęście w życiu, że robiłem to, co kochałem i otrzymywałem jeszcze za to wynagrodzenie. Natomiast sport, zwłaszcza piłkę nożną postrzegam jako jeden wielki biznes, a sami piłkarze są małymi trybami w tej ogromnej machinie. Jednak to piłka dała mi możliwość sprawdzenia się w biznesie: jestem właścicielem pensjonatu, firmy eventowej, a także dyskoteki i restauracji w Zakopanem. Dla sportowców bardzo często trudnym momentem jest zakończenie kariery zawodowej i znalezienie sobie odpowiedniego zajęcia na resztę życia. Wielu piłkarzy jest „skazanych” na zawód trenera.

B&B: W naszym kraju jest coraz więcej obcokrajowców, również w piłce nożnej. W styczniu po raz pierwszy czarnoskóry piłkarz, Manuel Santos Arboleda Sanches, Kolumbijczyk grający na pozycji obrońcy w klubie Lech Poznań, został laureatem „Srebrnej Piłki” w plebiscycie „Głosu Wielkopolskiego” i najlepszym piłkarzem Wielkopolski. Przewyższał laureatów i kolegów z klubu podczas gali i Wielkiego Balu Piłkarza nie tylko wzrostem, ale przede wszystkim ilością uzyskanych w plebiscycie głosów. Jest to bardzo pozytywny sygnał, świadczący dobrze o kibicach, którzy lokują swoje sympatie nie patrząc na kolor skóry.
Jakie są wasze doświadczenia jako obcokrajowców w zagranicznych klubach i jako sportowców grających z obcokrajowcami w polskich drużynach?

Radosław Majdan: Sam byłem przez długi czas obcokrajowcem, grając w Grecji, Turcji i Izraelu. W innym świecie, innej kulturze, pośród ludzi o innej mentalności. Byłem bardzo zaskoczony, szczególnie w Turcji, jak przyjaźnie się do mnie odnoszono, bezinteresownie proponowano pomoc i wsparcie.

Tomasz Iwan: Uważam, że sytuacją zupełnie naturalną jest coraz większa liczba  obcokrajowców w naszym kraju, a co za tym idzie, również i w piłce nożnej. Jesteśmy członkiem Unii Europejskiej, granice są otwarte zarówno dla nas, jak i przybyszów spoza naszego kraju. Polacy często wyjeżdżają do pracy za granicę, ale też coraz więcej obcokrajowców szuka u nas zatrudnienia, także jako sportowcy. Byłem świadkiem naturalizowania pierwszego polskiego ciemnoskórego reprezentanta, Emmanuela Olisadebe, i wielu zabawnych sytuacji z tym związanych, a możliwości dogadania się z Emmanuelem w języku polskim były mocno ograniczone (śmiech). Teraz to już nikogo nie dziwi, że szuka się piłkarzy z polskimi korzeniami, bądź takich, którzy mogą otrzymać polskie obywatelstwo i grać z orzełkiem na piersi. Dla mnie jest to sytuacja zupełnie naturalna, a podczas wieloletniej gry w Holandii miałem do czynienia z wieloma narodowościami i rasami w jednej szatni. Nigdy nie miało to dla mnie żadnego znaczenia, a często obcokrajowcy ze zrozumiałych względów trzymali się razem. Do tej pory przyjaźnię się z Regim Blinkerem, ciemnoskórym byłym reprezentantem Holandii, którego rodzice pochodzą z Surinamu. Zabawne sytuacje zdarzały mi się wówczas bardzo często i zazwyczaj wynikały one z przejęzyczeń, bądź złej wymowy w języku  holenderskim (flamandzkim). Pamiętam też sytuację, gdy jeden z zawodników podczas trwania ramadanu padł ofiara wielu żartów, jednak oczywiście wszystko odbywało się w rozsądnych granicach i nie ocierało się o dyskryminację. Myślę, że za kilka lub kilkanaście lat ciemnoskóry zawodnik mówiący płynnie po polsku i w Polsce urodzony nie będzie nikogo dziwił…

Piotr Świerczewski: W najlepszych klubach na świecie jest mnóstwo obcokrajowców, sam byłem we Francji jednym z nich. Traktuje się ich bardzo dobrze, ponieważ są to zwykle najlepsi zawodnicy, którzy podnoszą poziom danej ligi. Grałem z wieloma czarnoskórymi piłkarzami i nigdy kolor skóry nie miał żadnego znaczenia. Liczą się umiejętności, profesjonalizm. W Polsce ‘kupujemy’ tych, którzy chcą przyjechać i nie są za drodzy. Za zachodnią granicą istnieje prawdziwe piłkarstwo zawodowe . Jest odpowiednie zaplecze treningowe, w tym także opieka dla sportowców po zakończeniu kariery. W Polsce, mimo śnieżnych zim, wiele drużyn nie ma sztucznej murawy. W Marsylii, mimo że jest ciepło, jedno z siedmiu boisk jest przygotowane na każdą ewentualność. Boli mnie to, że w Polsce nie korzysta się z doświadczenia byłych zawodowych piłkarzy, z ich wiedzy, przeżyć, umiejętności. Zatrudnia się chętniej ludzi po AWF-ie, którzy nie mają pojęcia, czym chociażby jest stres przedmeczowy.

B&B do R. Majdana: Przez ponad dwa lata, razem z Piotrkiem Świerczewskim, odżegnywany byłeś od czci i wiary za rzekome pobicie policjantów. Jak zakończyła się głośna sprawa z Mielna?

Radosław Majdan: Zarzucano nam czynną napaść na funkcjonariuszy. Sądzeni byliśmy za utrudnianie interwencji i znieważenie policjantów, co, jak dowiedliśmy, nie miało miejsca. W rezultacie sprawę w drugiej instancji umorzono, uznając, że zarzucany czyn charakteryzuje się znikomym stopniem społecznej szkodliwości.

B&B: O ile wiele w mediach mówiono, pisano, komentowano wasze zatrzymanie i toczący się proces, o tyle informacja o niedawnym prawomocnym zakończeniu sprawy przemknęła praktycznie niezauważona. Gdy wpisze się w Google twoje nazwisko, ukazują się tytuły „Majdan skazany za pobicie”, „Majdan skazany za napaść na policjantów”, „Piłkarze awanturnicy”. Ile w takim razie masz wyroków karnych? Śledząc prasę „sensacyjną” można odnieść wrażenie, że co najmniej kilka.

Radosław Majdan: Nie mam żadnego wyroku. Wyroki zawsze wydawane były przez media, nie przez sądy. Rozważam wniesienie powództwa przeciwko tytułom prasowym w najbardziej rażący sposób naruszającym moje dobre osobiste.

B&B: Zmieńmy więc temat. Czym się teraz zajmujecie?

Radosław Majdan: W maju 2010 roku zakończyłem karierę piłkarską, jednak dalej pozostaję związany z piłką. Jestem dyrektorem sportowym i rzecznikiem prasowym klubu Polonia Warszawa. Zamknąłem pewien etap w życiu i rozpoczynam kolejny – równie pasjonujący.

 

Piotr Świerczewski: Na razie nie czuję potrzeby i chęci, by zostać trenerem, ale myślę, że znakomicie odnalazłbym się jako manager sportowy. Mam mnóstwo kontaktów, wiedzę i ”dobre oko”. Mógłbym wynajdować dla Polski najlepszych zawodników i promować polskich piłkarzy za granicą.

—-
Radosław Majdan – były reprezentant Polski (występujący na pozycji bramkarza).W latach 2006-2009 wybrany na radnego Sejmiku Województwa Zachodniopomorskiego. Dziennikarz i
komentator sportowy.
Tomasz Iwan – były polski piłkarz ( pomocnik), reprezentant Polski. Jeden z dwóch piłkarzy, którzy grali w I lidze w barwach trzech poznańskich klubów (Olimpia Poznań, Warta Poznań i Lech Poznań). Przez prawie 7 lat grał w lidze holenderskiej.
Piotr Świerczewski jest również byłym reprezentantem Polski (defensywny pomocnik). Zdobywał wicemistrzostwo olimpijskie w Barcelonie, Puchar Intertoto jako zawodnik SC Bastia , 4 razy Puchar Polski , 2 razy Superpuchar Polski . W barwach narodowych zadebiutował w meczu przeciwko Argentynie . Później uczestniczył w Mistrzostwach Świata w Korei Południowej i Japonii

 

 

Business&Beauty Magazyn