Polska już drugi raz z rzędu (w 2010 i 2011 r.) znalazła się na top liście 10 krajów spełniających zasady ekoturystyki. Listę taką prowadzi Ethical Traveler, amerykańska organizacja non-profit monitorująca kraje całego świata, a jej twórcy biorą pod uwagę trzy aspekty oceny: ochronę środowiska, sytuację społeczną i przestrzeganie praw człowieka (więcej: www.ethicaltraveler.org).
Ruch ekoturystyczny pojawił się w latach 70. ubiegłego wieku jako odpowiedź na gwałtowny rozwój turystyki masowej, pociągający za sobą dewastację przyrody i lokalnej kultury. Branża ekoturystyczna od początku lat 90. wzrasta rocznie o 20–34%, a w 2004 r. wzrost ten był trzy razy większy niż całego sektora turystycznego. Również polskie przedsiębiorstwa ekoturystyczne kształtują ten światowy trend na własnym podwórku i wykorzystują swoją szansę rozwoju.
W końcu ubiegłego roku zakończył się projekt pod nazwą „Wzorcowa sieć ekoturystyczna między Bugiem a Narwią” realizowany przez Społeczny Instytut Ekologiczny, a finansowany z tzw. funduszy norweskich. Owocem trwającego kilkanaście miesięcy programu jest powstanie pierwszej w Polsce sieci ekoturystycznej „Między Bugiem a Narwią”, położonej na terenie Natury 2000. Sieć tworzy 26 małych i średnich przedsiębiorców z trzynastu mazowieckich gmin (ich dokładny wykaz znajduje się na wspólnej stronie sieci www.bugnarew.pl), w tym 9 obiektów zostało z inicjatywy SIE certyfikowanych Polskim Certyfikatem Ekoturystycznym.
Czym jest ekoturystyka, mówi definicja przyjęta przez polskich ekoprzedsiębiorców turystycznych: to wzbogacające doświadczenia z naturą i kulturą, organizowane przez odpowiedzialnych przedsiębiorców turystycznych dbających o swych gości, środowisko oraz lokalną społeczność, której są częścią.
Powstanie i przyznanie tego pierwszego w Polsce certyfikatu poprzedzone było wieloetapowymi przygotowaniami – nauką jak to robią inni, poprzez m.in. wizytację sieci ekoturystycznych w Austrii i Norwegii, opracowanie (przez Społeczny Instytut Ekologiczny, przez lokalną społeczność oraz dwa stowarzyszenia: Stowarzyszenie Gospodarstw Agro i Ekoturystycznych „Mazowieckie Wierzby”i Mazowiecko-Podlaskie Stowarzyszenie Agroturystyczne) listy 103 warunków certyfikatu, aż do stworzenia sieciowej strony internetowej – ważnego narzędzia wymiany informacji i promocji.
Jak robią to inni
Barbara Polak, prezeska Stowarzyszenia Gospodarstw Agro i Ekoturystycznych „Mazowieckie Wierzby”, prowadzi jedno z gospodarstw ekologicznych, które uzyskało PCE. Kilka lat temu zamieszkała w dużym, drewnianym, ponadstuletnim domu położonym nad rozlewiskiem Bugu, i mocno zaangażowała się w propagowanie ekologii na tym terenie i wśród podobnych do niej przedsiębiorców z sąsiednich gmin. Dom wyposażony jest w kolektory słoneczne, posiłki przygotowywane są w dużej mierze z produktów wyprodukowanych zgodnie z zasadami zrównoważonego rozwoju, oszczędza się wodę, energię, segreguje się śmieci, do sprzątania używa przyjaznych środowisku środków. Stowarzyszenie wspiera rozwój agroturystyki i ekoturystyki na tym (i nie tylko) obszarze, a także kontynuuje certyfikacje, jego członkami są w większości przedsiębiorcy, którzy uczestniczyli w projekcie. Poznawali wówczas rozwiązania austriackie i norweskie. W Dolnej Austrii mieli okazję zobaczyć szlak grusz starych odmian w regionie Amstetten. Grusze te początkowo wycinano, ale szybko zorientowano się, że są one atrakcją regionu i uczyniono z nich produkt turystyczny o nazwie Mostviertel. Na wiosnę turyści przyjeżdżają podziwiać kwitnące drzewa, a przez cały rok można tu nabyć cydr, przetwory z gruszek i wiele pamiątek z symbolem gruszki.
– Utworzono syndykat baronów cydrowych, który ma prawo sprzedawać niskoprocentowe wino bez akcyzy, co jest dla nich bardzo korzystne. W całym regionie jest umieszczony znak-logo gruszy, widoczny wszędzie: na obiektach, w kawiarniach, na etykietach produktów – promuje szlak. Członkom gruszkowej sieci nieźle się tam wiedzie – opowiada Barbara Polak.
Inny charakter, choć podobne zasady, mają norweskie ekosieci Inderoy Golden Route i Great Life Company. Osoby ze strony norweskiej, współpracujące przy projekcie Trine Grann i Lone Lamark, gościły w Polsce, a podczas szkoleń i warsztatów opowiadały, jak one u nich działają; funkcjonowaniu obu tych sieci uczestnicy mieli okazję przyjrzeć się też na miejscu, podróżując z gospodarzami norweskimi.
– Podobnie jak w norweskiej sieci, naszymi członkami, oprócz obiektów ściśle agroturystycznych, są także artyści, producenci ekologicznej i tradycyjnie wytwarzanej żywności, muzea i izby regionalne, gminne ośrodki kultury i centra informacyjne, które same w sobie niekoniecznie są celem wyjazdu, ale których obecność towarzyszy pobytowi w danym regionie. Przyjeżdżając do jednego obiektu, dostaje się możliwość skorzystania z oferty innych: poznania środowiska, kultury, ciekawych miejsc, np. muzeów regionalnych – Kuźni Kurpiowskiej w Pniewie czy Muzeum Etnograficznego w Prostyni. Można też razem odwiedzić rzeźbiarza, który mieszka w pobliżu i uczestniczy w sieci. Jest to na pewno bardzo atrakcyjne dla turysty, że nie musi sam szukać atrakcji czy pozostawać tylko w jednym miejscu – tłumaczy Barbara Polak.
To bardzo ważna cecha sieci – nikt tu nie działa w pojedynkę, a jest partnerem dla pozostałych i razem pracuje na atrakcyjność ekoturystyczną całego obszaru.
– Gdy przyjeżdżają do mnie goście, wysyłam ich na przejażdżkę konną do Popowa, gdzie jest stadnina koni, a rolnicy, którzy prowadzą tę stadninę, kierują gości do mnie. Turystom mogę zaproponować warsztaty rękodzielnicze, kulinarne, albo wycieczkę edukacyjną do gospodarstwa, gdzie są krowy, króliki, konie, kozy – w naszej sieci są takie gospodarstwa. Tę ostatnią atrakcję szczególnie lubią dzieci. Wymiana dotyczy członków sieci. Ale i obiekty spoza sieci korzystają, choćby lokalni gospodarze sprzedający naszym gościom swoje produkty, jaja, sery, owoce, a także miejscowe sklepy, które zwiększają obroty, gdy przyjeżdżają turyści – wyjaśnia Barbara Polak.
Celem ekoturystyki jest również promocja regionu, wykorzystywanie aktywności lokalnej oraz wzbudzanie takiej aktywności. To duże wyzwanie. Dlatego członkom sieci szczególnie zależy, by takich gospodarstw przybywało w gminie. A z tym jest różnie – rolnicy wciąż niechętnie przyjmują gości na nocleg do domu, a rzadko kto dysponuje osobnym budynkiem do tego celu.
– Rok temu zarejestrowaliśmy Stowarzyszenie – ma ono obecnie 17 członków, spośród nich przynajmniej połowa jest zaangażowana w sieć ekoturystyczną. Założyliśmy je dla rozwoju turystyki wiejskiej i dla kontynuacji działań sieci ekoturystycznej. Przed nami długa droga promowania i wspierania zrównoważonej turystyki – podkreśla.
Wymagania PCE
Najprościej mówiąc, certyfikat polega na spełnieniu koniecznych zasad i kierowaniu się pewnymi zaleceniami. Lista zasad jest długa, szczegółowa i czasem trudna do spełnienia. Zasady dotyczą w szczególności:
- wyżywienia na bazie produktów lokalnych i ekologicznych oraz „Fair Trade”;
- minimalizacji wpływu działalności na środowisko (gospodarstwa prowadzone są metodami ekologicznymi lub w sposób zrównoważony; nie używa się chemicznych środków czystości, niebiodegradowalnych opakowań jednorazowych, chemicznych środków ochrony roślin w ogrodzie; dba się o oszczędności wody, energii, segreguje się odpady);
- dbałości o dziką przyrodę (udział w projektach ochrony i edukacji ekologicznej, wiedza na temat flory, fauny, terenów chronionych, ograniczenie transportu zmotoryzowanego podczas wycieczek);
- propagowania lokalnej kultury i tradycji, wysokich standardów wiedzy gospodarzy i przewodników;
- przejrzystości i czytelności oferty.
Co ważne, certyfikat dotyczy całego przedsięwzięcia czy obiektu, czyli np. nie może dotyczyć tylko jednej wycieczki, ale całości przygotowanej i opisanej oferty. Oprócz zasad, opracowano także zalecenia o charakterze pomocniczym. Moja rozmówczyni ponownie wskazuje na stopniowy charakter przestawiania się na ekodziałalność:
– Nie można wymagać, by w domu agroturystycznym wszystko radykalnie zmieniać, to musi się dziać w procesie. Poza kardynalnymi wymaganiami są też zalecenia: by w domach były naturalne tkaniny, by wystrój był zgodny z naturą [np. bez sidingu], by było wygodnie, słonecznie. To wskazówki, co jest dobrze widziane w takim domu agroturystycznym. Są to rzeczy zalecane, nie wymagane – wyjaśnia i dodaje: – Myślę zresztą, że z czasem prowadzący takie gospodarstwa sami dojdą do tego.
Ekogospodarstwa wyróżniają się indywidualnymi walorami, można powiedzieć, że każde jest inne i proponuje gościom unikatową ofertę, np. zajęcia agroedukacyjne, żywność produkowaną w oparciu o stare receptury; wycieczki z przewodnikiem, wyprawy kajakowe, obserwację ptaków z ornitologiem, plener malarski dla grup, warsztaty rękodzielnicze, czy też zwiedzanie izb regionalnych i prywatnych zbiorów muzealnych.
Zasady certyfikatu określają wymagania najistotniejsze z punktu widzenia ekologii i ochrony środowiska naturalnego oraz oszczędzania zasobów naturalnych. Wprowadzenie tych zmian jest najbardziej kosztowne. To generalny problem dotyczący wielu przedsiębiorców w sieci. Na przykład w obiektach, które chcą zostać certyfikowanymi uczestnikami sieci częstym problemem jest pokrycie dachów eternitem – nie tylko budynku mieszkalnego, ale i budynków gospodarczych. Jeden z gospodarzy ma do wymiany kilka dachów!
– Tego trzeba się z czasem pozbyć – kontynuuje Barbara Polak. – Przepisy dają na to czas do 2030 roku, natomiast nasze zasady zobowiązują członków sieci, by na terenie certyfikowanych obiektów eternit nie był składowany, a dachy nim pokryte były tak zabezpieczone, by nie stwarzały niebezpieczeństwa dla gości. W jednym przypadku certyfikat otrzymał obiekt mający nieekologiczny system ogrzewania domu. W tym przypadku daliśmy tylko rok na dostosowanie. Na ponad sto warunków uzyskania certyfikatu można czasowo nie spełniać tylko jednego, to bardzo wysokie standardy.
Certyfikat nadawany jest bezterminowo, ale warunkiem utrzymania go jest spełnianie kryteriów i poddawanie się kontroli co rok przez pierwsze dwa lata, później – co dwa lata. W przypadku stwierdzenia naruszeń zasad, jest odbierany.
Korzyści z przystąpienia do ekocertyfikatu
Lone Lamark, partner norweski projektu „Wzorcowa sieć ekoturystyczna między Bugiem a Narwią” i twórczyni Norweskiego Systemu Certyfikacji podkreśla, że przystąpienie do certyfikatu jest szansą na unikalną możliwość podłączenia się pod rozpoznawalną na świecie Globalną Markę Ekoturystyczną. Większa skuteczność oznacza w tym przypadku większą odpowiedzialność.
Na pytanie o inwestycję w ekoturystykę Barbara Polak odpowiada tak:
– To, że mój dom poszedł w tym kierunku (miałam pewne podwaliny pod wiedzę, jak żyć zdrowo, w zgodzie z naturą), nie przyszło mi z trudem, wręcz przeciwnie. W sposób bardzo naturalny weszłam w ten projekt. Przez te półtora roku bardzo wzrosła moja wiedza o ekologii i o wszystkim, co się z tym wiąże. Mój styl życia jest harmonijnie związany z ideologią ekologiczną, odpowiada mi ona, a także to, że będą do mnie przyjeżdżać ludzie o podobnym sposobie myślenia. Jest to dla mnie dużą wartością.
Jednym ze standardów ekoturystyki jest pogłębianie, a następnie dzielenie się wiedzą o przyrodniczych i kulturowych skarbach najbliższego otoczenia. Z takim nastawieniem gospodarz trafia w potrzeby swych gości – ekoturystów. Cytowany już przewodnik w najprostszy sposób definiuje ekoturystę: „Jeśli uważasz się za świadomego obywatela, interesuje cię otaczający świat, chcesz, by wydane przez ciebie pieniądze polepszały, a nie pogarszały jego stan, to już jesteś, albo zaraz będziesz ekoturystą”. Dostępna oferta, oparta na uwewnętrznionych wartościach, jest doskonale skrojona.
Gospodarz legitymujący się ekocertyfikatem ma obowiązek informowania i edukowania otoczenia o tym jak postępować w zgodzie z ekologią oraz – pomagać. Kiedy Barbara Polak sześć lat temu przeprowadziła się z dużego miasta na wieś, jej odbiór spotykanych nagminnie u nowych sąsiadów nawyków dewastujących przyrodę był jednoznaczny: – Początkowo pewne rzeczy drażniły mnie na wsi, na przykład gdy ludzie palili śmieci, folie, wyrzucali nad rzekę stare garnki, itd.
Wtedy zastanawiała się, jak to zmienić i sądziła, że może wystarczy powiadomić o tym, co się dzieje, gminę, może gmina by to załatwiła.
– Teraz wiem, że to nie jest odpowiednia droga, że żadnym nakazem nie działa się tak skutecznie, jak poprzez przykład i współpracę. Lepiej temu sąsiadowi pomóc w tym, by dostał worki do segregacji i wspierać, pomagać mu w tym. Oprócz braku świadomości, oni czasami nie są w stanie przeskoczyć tego praktycznie. Takie życzliwe i edukujące podejście daje najlepsze rezultaty – podsumowuje z przekonaniem.
Członkowie sieci oceniają, że koszty prowadzenia gospodarstwa z ofertą ekoturystyczną są wyższe od prowadzonego w sposób „tradycyjny”, a więc i usługa będzie nieco droższa. Wyższe koszty noclegów związane są choćby z koniecznością zakupu droższych środków czystości. Jeszcze większy wpływ na koszty ma jedzenie. Część warzyw Barbara Polak uprawia we własnym warzywniku, ale nie wszystkie – wtedy jedzie na targ do stałego dostawcy stosującego tradycyjne metody uprawy.
– Po produkt wyprodukowany tradycyjnie lub ekologicznie muszę jechać dalej, a dostęp jest rozproszony: do kogo innego jadę po ser, po mięso, wędliny. Nie wszędzie pojadę rowerem, bo są to za duże odległości. Są takie rzeczy, które mogę zamrozić i jeździć samochodem rzadziej (co też jest w zgodzie z ekologią), ale są i takie, które muszą być świeże.
Ale za żywność wysokiej jakości warto zapłacić więcej.
Przejrzystość i czytelność oferty
– Nie dopuszczamy do przyjęcia do sieci kogokolwiek na ulgowych zasadach, nie ma nic gorszego niż zepsucie opinii o sieci – mówi Barbara Polak.
Przejrzystości i rzetelności sprzyja szczegółowe opisanie oferty obiektu wraz z dokładnym cennikiem. Można w niej umieścić to, i tylko to, co obiekt jest w stanie turyście zaoferować. Wygodną nawigację i szeroki dostęp do informacji o sieci zapewnia stworzona i utrzymywana ze składek członków wspólna – co ważne – strona internetowa. Ważnym punktem w działalności stowarzyszenia jest korzystanie z zaproszeń do współpracy od lokalnych środowisk oraz nawiązywanie kontaktów z ekologicznymi przedsiębiorstwami z branży, działającymi w innych regionach kraju. Trwają prace nad ofertą dla gości zagranicznych.
– Mamy już informacje, że kraje ościenne są zainteresowane poznaniem naszej sieci. Jak niedawno my do Norwegii i Austrii, tak oni teraz będą przyjeżdżać do nas, by uczyć się, obserwować – dodaje Polak.
Członkowie stowarzyszenia regularnie prezentują ofertę Polskiej Sieci Ekoturystycznej na targach. Najbliższa okazja – Dzień Ziemi, 8 maja.
Nie sposób wymienić wszystkich inicjatyw non-profit, w które angażują się członkowie sieci. Barbara Polak skończyła m.in. Szkołę Liderów prof. Zbigniewa A. Pełczyńskiego. Jest członkiem Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków; jako lokalny lider podejmuje ekointerwencje, organizuje wycieczki edukacyjne o Naturze 2000 dla okolicznych mieszkańców. A co jest najtrudniejsze w życiu miejscowego ekologa?
– Współpraca z władzami samorządowymi – wzdycha Barbara.
Jednak i ta sytuacja ulega ostatnio zmianie, ponieważ zwłaszcza młodzi samorządowcy są coraz bardziej otwarci na proekologiczne myślenie.
Przydatne linki
The International Ecotourism Society: www.ecotourism.org;
Społeczny Instytut Ekologiczny: www.sie.org.pl;
Sieć ekoturystyczna Między Bugiem a Narwią: www.bugnarew.pl
——-
Pisząc tekst korzystałam z przewodnika Ekoturystyka między Bugiem a Narwią. Przewodnik po gminach i obiektach, Biblioteczka SIE Zeszyt 16; Społeczny Instytut Ekologiczny Warszawa 2010 oraz z poradników dla ekoprzedsiębiorców wydawanych przez Społeczny Instytut Ekologiczny.
Aleksandra Bartelska
Fotografie autorki