ARCHIWUM Magazynu B&B - zakończył działalność w 2018

Polaków podróże

Codzienność – ciągła walka, żeby nie zwariować od natłoku spraw do załatwienia, brak czasu na pasje i przyjemności; coraz szybsze tempo życia i stres. Udaje nam się wyjść z tych zmagań zwycięsko, ale w końcu nasze akumulatory się wyczerpują.Wtedy właśnie, jeśli tylko pozwala nam na to zasobność portfela, cudownie jest ulec pragnieniu luksusowego wyjazdu.

Przygoda z luksusem

Najpierw trzeba wyznaczyć kierunek. To moment, kiedy wypada pofantazjować (do czego szczerze zachęcam). Sama dużo podróżuję, wiele już miejsc widziałam, jednak są takie, do których wzdycham szczególnie, zwłaszcza gdy za oknem trwa zimowy hardkor pogodowy. To egzotyczne wyspy. Turkus oceanu, biel piaszczystej plaży, niesamowite krajobrazy, boskie jedzenie i klimat, który tak znakomicie działana moją skórę… Wspaniale byłoby zaszyć się teraz w jakimś rajskim kurorcie na Seszelach czy Mauritiusie, pozachwycać się podwodnym światem przepięknego koralowego atolu Polinezji Francuskiej. Móc nacieszyć się słońcem pływając (jasna sprawa) superluksusowym jachtem po malowniczych Malediwach, albo odkryć w sobie amatora surf&chilloutu na którejś z hawajskich wysp… Fantastycznie! Trudno będzie mi powstrzymać się od marzeń i dokończyć rozpoczęty tekst…

Odpocząć skutecznie i aktywnie

Polacy stają się z roku na rok zamożniejsi. Statystyki być może kłamią, jednak pokazują, że coraz więcej podróżujemy. Ale czy potrafimy zapewnić sobie wypoczynek skrojony według naszych potrzeb, uwzględniający nasze pasje i zainteresowania? Podróżowanie to przecież jeden z elementów składających się na konkretny styl życia. Luksus podróżowania przejawia się w sposobie pokonania drogi, dotarciu do najbardziej pożądanych miejsc globu, wyborze najlepszych hoteli, w smakowaniu wykwintnej kuchni i odwiedzaniu znanych ośrodków SPA, dających azyl wśród nadmiaru wrażeń właśnie.

Zamożnych rodaków coraz rzadziej zadowala leżenie na plaży do góry brzuchem i wychylanie kolejnych drinków z palemką… Katarzyna Bobińska, właścicielka biura podróży Travel&Action, potwierdza, że dzięki współczesnemu naciskowi na zdrowy tryb życia, w branży dominuje trend korzystania z ofert specjalnych, łączących odpoczynek z aktywnym wypoczynkiem: „Moi klienci bardzo chętnie łączą pasję i podróżowanie” – mówi Bobińska. „Polacy spędzają aktywnie już nie tylko zimy, uprawiając narciarstwo. Teraz w dobrym tonie jest grać w golfa, pływać na kitesurfingu, żeglować wyczarterowanym jachtem czy uprawiać jogę w aśramie w Indiach czy na Bali. Widzę dużą przyszłość w aktywnych formach wypoczynku. Naszą specjalnością jest golf. Już sześć lat temu zaproponowaliśmy Polakom takie wyjazdy i z coraz większym powodzeniem rozwijamy tę dziedzinę”. Czy golf oznacza dla Polaków luksus? Pewnie niegrający tak sądzą, gdyż w porównaniu z innymi krajami wciąż niewielu u nas golfistów (raptem około dwadzieścia tysięcy osób). Jednak ceny nie odbiegają znacznie od cen innych wyjazdów sportowych. Standardowa oferta golfowa to 7 noclegów, przelot, transfery, 5 dni gry, a wydatek rzędu 5-6 tys. złotych za osobę w hotelu 5-gwiazdkowym. Dodam, że pola golfowe zazwyczaj umiejscowione są w najpiękniejszych miejscach na ziemi.

Na naszym rynku pojawia się również coraz więcej ciekawych ofert dla miłośników wina. Są to dobrze zorganizowane wycieczki – od Europy po dalekie Chile i Australię.

Kierunki podróży w biurach turystycznych często wyznaczane są przez oferty przelotów. Stąd w Polsce od lat króluje Egipt, Turcja czy Wyspy Kanaryjskie. Te kierunki także wybierają bogaci podróżujący, chociażby ze względu na krótki czas przelotu i dogodność lotu – jednak na miejscu rezerwują najlepsze hotele, gdyż coraz większe znaczenie zaczyna mieć dla nich dobry serwis świadczonych usług.

Przeglądając aktualne zimowe oferty polskich biur podróży łatwo zauważyć, że Polacy chętnie podróżują też w takie miejsca, gdzie na każdym kroku spotkać można życzliwych i uśmiechniętych ludzi – jak Tajlandia, Mauritius, Wietnam.

Pokusa samodzielnego wyjazdu

Ale czy trzeba podróżować z biurem podróży? Turystyczny nowicjusz z pewnością na tej opcji skorzysta, bo na dzień dobry dostanie adresy dobrych restauracji czy informacje na temat lokalnych atrakcji. Dobre biura podróży dbają o swoich klientów oferując im swój serwis i pomoc 24 godziny na dobę. Zachęcam jednak, by odważnie zdać się na siebie i zorganizować wyjazd na własną rękę.

To nic trudnego, wystarczy trochę zdolności organizacyjnych, głowa na karku, internet, karta kredytowa, znajomość języków obcych, ogólna wiedza o świecie (znajomi mieszkający za granicą też są mile widziani).

Podstawowa zasada brzmi: im wcześniej bookujemy – tym taniej. Dotyczy to zarówno przelotu, jak i hotelu; im bliżej terminu, tym ceny szybciej rosną. Kolejna ważna sprawa, o której trzeba pamiętać – specyfika klimatu. Kwestię położenia geograficznego często się bagatelizuje (bo tańszy bilet, hotel), a potem na miejscu, zamiast np. beztrosko cieszyć się jamajskim słońcem, zmuszeni jesteśmy kilka dni spędzić w wannie, trzęsąc się ze strachu przed szalejącym za oknem huraganem. Albo i owszem, polecieliśmy taniej na Kubę, ale sterczymy w hotelu, gdyż akurat mamy pecha – no bo żeby taaak lało w porze deszczowej, kto by pomyślał? Zawsze trzeba pamiętać, by sprawdzić, do jakiego klimatu się wybieracie i jaką pogodę prognozuje się na czas całej podróży. To nic skomplikowanego, a może zaoszczędzić sporo nerwów i… uratować nasz wypoczynek. Dobrą ilustracją jest wspomniany wcześniej Mauritius: południowa półkula, więc tam lato nastaje w porze polskiej zimy i odwrotnie; z tą różnicą, że u nas jest śnieg po kolana, tam mniej więcej 20°C, u nas raczej nie zdarzają się cyklony, na Mauritiusie – tak. Sprawdzenie prognozy pogody to podstawa.

Programy lojalnościowe i zagraniczni znajomi

Zaawansowani podróżnicy wiedzą już z pewnością, że większość szacownych sieci hoteli pięciogwiazdkowych prowadzi rozmaite programy lojalnościowe dla swoich klientów. Warto więc zbierać punkty w swojej ulubionej sieci, by potem zamieniać je na dodatkowe noce w innych hotelach danej sieci, bądź nabyć prawo do pokoju w wyższym standardzie. Najkorzystniej jest zdecydować się na resort, w którym oferowane są opcje all inclusive. Oczywiście all allowi nie równy i dlatego warto dokładnie sprawdzić, co taka oferta zawiera. Na przykład, mamy kategorię all inclusive oraz ultra all inclusive – ta druga opcja pozwala degustatorom nie rozstawać się ze ich ulubionymi trunkami…  Częściej zaglądaj też w oferty zagranicznych biur podróży, bo zazwyczaj są atrakcyjniejsze, a ludzie w nich zatrudnieni wiedzą więcej o miejscach, w które udają się ich klienci.

Dobrze mieć dobrych znajomych za granicą. I móc skorzystać z ich towarzystwa i pomocy, kiedy chcemy zwiedzić jakiś region, gdyż autochtoni zawsze ciekawiej pokażą nam swoje okolice, wszak znają je od podszewki. Nie tak dawno temu bliska mi para poleciała w odwiedziny do znajomego w Monako. Zabrał ich w takie miejsca, o których posmakowaniu jako zwykli turyści mogliby tylko pomarzyć. Atmosfera ekstremalnego bogactwa udzieliła im się chociażby na luksusowym jachcie jednego z tamtejszych miliarderów, czy podczas imprez w niesamowitych lokalach, gdzie poza cenami z kosmosu spotkali się także z super wyszkoloną, świetnie wykształconą i przemiłą obsługą. Wrócili zachwyceni.

Być gościem

Dobrze jest mieć znajomych w różnych miejscach… Na przykład Saint-Tropez, czyli najbardziej snobistyczny port na Lazurowym Wybrzeżu, ze swoją Zatoką Milionerów, gdzie każdego wieczoru odbywają się huczne imprezy ze słynnymi i bogatymi gośćmi. Tu chcę zwrócić uwagę na zjawisko, o którym pisałam w poprzednim felietonie, czyli jak można rzecz lub miejsce wykreować na bardzo luksusowe. Saint-Tropez jest świetnym przykładem. Ta mała osada w latach 50 nagle stała się ulubionym miejscem światowego establishmentu po wielkim sukcesie filmu z Brigitte Bardot w roli głównej. Myślę, że duży ekran i dzisiaj pracuje na sławę pewnych miejsc. Przychodzi mi na myśl film, który nie tak dawno widziałam w kinie: Seks w Wielkim Mieście 2. Jeżeli nie widzieliście, obejrzyjcie. Doskonale pokazuje, co znaczy przenieść się w bajkowy świat luksusowego odpoczynku. Streszczenie fabuły dla tych, którzy jednak się nie skuszą na film: główne bohaterki mają wielkie szczęście, gdyż na prywatne zaproszenie szejka lecą z Nowego Jorku do Abu Dhabi. Podróżują jego prywatną linią lotniczą, w warunkach znacznie przewyższających standardem pierwszą klasę. Po wylądowaniu, po każdą z osobna podjeżdża ogromna, robiona na indywidualne zamówienie biała limuzyna Maybach 62s, i w ten – niewątpliwie luksusowy – sposób docierają do oszałamiającego hotelu szejka (w rzeczywistości filmowy hotel zagrał przepiękny sześciogwiazdkowy Hotel Mandarin Oriental Jnan Rhama w Marrakeszu), aby przez tydzień pławić się w luksusach niczym z baśni 1001 nocy. Oczywiście, wszystko na koszt nieprzyzwoicie bogatego gospodarza. Nic nie cieszy bardziej, niż otrzymane za darmo?

Lot do Dubaju

A swoją drogą – polecam lot do Dubaju. Miasto to nazywane jest Las Vegas Bliskiego Wschodu, z nieba leje się żar nie do wytrzymania, a mimo to powstają tu naprawdę spektakularne budynki, nowe dzielnice rosną w kilka miesięcy, a zrealizowane projekty pozwalają oderwać się od rzeczywistości. Na mnie zrobiło wrażenie skymetro, klimatyzowane przystanki autobusowe, najwyższy budynek świata (mierzący 828 metrów Burj Dubai). I chociaż znany na cały świat siedmiogwiazdkowy hotel Al Arab (charakterystyczny żagiel) niczym specjalnym mnie nie zachwycił, to nie wykluczam, że po nocy spędzonej w 800-metrowym ekstrawaganckim apartamencie, (za absurdalną kwotę 30 000 dolarów za noc), prawdopodobnie zmieniłabym zdanie. A może jednak nie? Pamiętaj, nie zawsze chodzi o przepych, gdyż on często bywa jedynie pozłotką prawdziwego luksusu.

Pisząc ten tekst podpytywałam znajomych, co dla nich oznacza luksusowe podróżowanie. Pozwólcie, że zacytuję wypowiedź Anny Majewskiej-Stypułkowskiej (redaktor naczelnej magazynu o luksusowych podróżach), pod którą sama chętnie bym się podpisała: „ Krótka, wygodna podróż, czyli bezpośrednie połączenia, dobre linie lotnicze, biznes lub pierwsza klasa, a na miejscu nowy, albo niedawno odnowiony dobry, cichy, rewelacyjnie położony hotel, a najlepiej willa, koniecznie poza wysokim sezonem. Prawdziwy luksus to rewelacyjny serwis, widok, cisza, spokój”.

Polakom prawdopodobnie jeszcze chwilę zajmie nauka, jak podróżować z klasą. Uczymy się jednak szybko, więc niedługo przestaniemy przepłacać tam, gdzie nie trzeba, i staniemy się świadomymi miłośnikami tego, co – dla nas – najlepsze i najprzyjemniejsze. A w luksusowe podróże warto inwestować. Zdobywamy w ten sposób bezcenne, baśniowe wspomnienia, do których będziemy mogli wracać zawsze, gdy tylko przyjdzie nam ochota.

Agnieszka Krool


Business&Beauty Magazyn