Ludzkie ciało, w którym przyszło nam żyć, nie opuści nas aż do śmierci. Warto usłyszeć sygnały jakie nam wysyła i przywrócić własnemu życiu równowagę. Ważnym kluczem otwierającym drzwi do pełni zdrowia i życiowego sukcesu jest samoświadomość.
Wydaje się, że wszystko na świecie funkcjonuje w oparciu o zasadę dwubiegunowości. Stąd mamy plus i minus, energię męską i żeńską, dzień i noc, górę- dół, życie i śmierć. Przeciwne siły podlegają nieustannemu cyklowi przemian, przechodząc jedna w drugą. Czarno-biały chiński znak „yin yang” obrazuje stan równowagi pomiędzy dwiema sprzecznymi, a jednocześnie zawartymi w sobie siłami. Astronomia odkrywa przed nami spektakularny cykl narodzin i obumierania gwiazd, biologia molekularna przybliża niezwykłe życie poszczególnych komórek budujących nasze ciała. Codziennie miliony z nich obumiera, aby ich miejsce mogły zająć nowe, młode i zdrowe. Nasze ciało w ciągu 24 godzin „wymienia” nawet do 1,5 kg swojej masy. Jeśli proces ten przebiega w sposób niezakłócony, jesteśmy zdrowi i czujemy się doskonale. Zachowując w życiu równowagę pomiędzy aktywnością (praca, sport, życie towarzyskie itp.) a odpoczynkiem (sen, medytacja, techniki mindfulness itp.) zapewniamy sobie optymalne warunki, aby żyć długo i szczęśliwie. Niestety, jak w każdej bajce, w pewnym momencie pojawia się postać negatywna, którą tutaj nazwijmy „Wujcio Zły Stres”. Nasze ciało bardzo go nie lubi i reaguje natychmiast. Najpierw robi to subtelnie, ale gdy brakuje nam wrażliwości, zaczyna do nas „krzyczeć” poprzez bolesne napięcia mięśniowe, infekcje i różne choroby. Stres wywołuje każda sytuacja, w której wymagamy od siebie zbyt dużo lub zbyt mało, czyli gdy zatracamy własną życiową równowagę.
Wiecie, kiedy myślicie za dużo? Gdy wasz kark jest spięty i macie problemy z szyjnym odcinkiem kręgosłupa. Zdarzyło się wam kiedyś chodzić cały dzień głodnym i zauważyć to dopiero wieczorem, kiedy raptownie umieraliście z głodu? Być może zasiedzieliście się przy komputerze na kilka godzin, chociaż byliście ledwie żywi do niego siadając? Wielu z nas tak bardzo „znieczula się” na komunikaty własnego ciała, że funkcjonuje w oderwaniu od poczucia siebie.
Podstawa nawiązywania dobrej relacji z ciałem, to dać mu odpocząć. Nie ma prostszej metody na regenerację, jak odpowiednia ilość snu. Już w 20 minut od zaśnięcia wszystkie komórki w centralnym układzie nerwowym przestają reagować na bodźce zewnętrzne, zwiększa się produkcja steroidów: testosteronu i estrogenu oraz anabolicznego hormonu wzrostu. Siły witalne odradzają się, organizm uzupełnia zużyte za dnia zasoby energii. Kiedy mimo przespanej nocy nasz umysł w ciągu dnia zalewa potok myśli, łatwo irytujemy się i trudno nam się skoncentrować, to niestety „Wujcio Zły Stres” zdążył już się rozpanoszyć.
Wszystkie emocje „zapisują się” w ciele, które utrwala cechy naszej osobowości. Jeśli ktoś ma zaciśnięte szczęki, to dawanie, jak i przyjmowanie, przychodzi mu z wielkim trudem. Osoby, które nieświadomie tłumią emocje, mogą niespodziewanie zacząć chorować. Jeśli nie potrafimy wyrazić złości i wyznaczyć czytelnych granic w relacjach z innymi, możemy odczuwać ból i napięcie w klatce piersiowej i ramionach. Nieprzypadkowo boli nas ta, a nie inna część ciała.
Pod wpływem spotykających nas doświadczeń i emocji, jakie wywołują, tworzy się całościowy, chroniczny wzorzec napięcia mięśniowego. Badania prenatalne pokazują, że stan psychiczny i emocjonalny matki już w czasie ciąży wpływa na reakcje dziecka – jej stres oddziałuje na ciało potomka. Ważną rolę spełnia czuły dotyk od pierwszych dni naszego życia. Wchodząc w relacje z rodzicami, dziecko kształtuje swoje doświadczenie cielesne. Jeśli troska i uwaga matki przypisana dziecku jest niewystarczająca, lub rodzic pokazuje niechęć czy rozczarowanie, dziecko uwewnętrznia to odczucie i w przyszłości podobnie traktuje siebie, a ciało przybiera nieprawidłową postawę, która niewłaściwie oddziałuje na układ energetyczny. Na szczęście możemy to świadomie naprawiać poprzez przyjęcie – choćby na krótko – pozy przypisanej pożądanej przez nas cesze. Przyjmując władczą postawę sugerujemy, że wszystko kontrolujemy, zatem poziom testosteronu wzrasta, a obniża się ilość hormonu stresu (kortyzolu). Na tej zasadzie naprawiamy i utrwalamy pozytywne wzorce w ciele, kiedy praktykujemy jogę.
Kiedy świadomie nie napinamy za bardzo ani nie demobilizujemy ciała, osiągamy idealny stan równowagi, więc energia płynie swobodnie. Warto czasem po prostu wyprostować górną część ciała, swobodnie opuścić ramiona, wciągnąć brzuch i trzymać głowę wysoko. Wyglądajmy na pewnych siebie i zawsze się takimi czujmy!
Agnieszka Krool