Robert Korzeniowski – czterokrotny mistrz olimpijski w chodzie, pomimo zakończenia kariery sportowej wciąż jest blisko swojej ukochanej dyscypliny. I nie tylko – ten jeden z najbardziej utytułowanych polskich sportowców promuje zdrowy tryb życia, bierze udział w zawodach biegowych dla amatorów i wspiera lekkoatletów, dla których za pół roku rozpocznie się najważniejsza impreza czterolecia – igrzyska olimpijskie w Londynie. Wcześniej – najważniejsza impreza sportowa w historii naszego kraju, Mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Do organizacji i sukcesu Euro 2012 Korzeniowski też dokłada swoje pięć groszy. Jest doradcą UEFA ds. PR i marketingu programu pakietów korporacyjnych Hospitality. Z Robertem Korzeniowskim rozmawiamy o sporcie w wersji zaawansowanej, ale też o coraz większej w Polsce modzie na aktywne spędzanie wolnego czasu.
Business&Beauty: W styczniu, jak co roku, odbyła się Gala Mistrzów Sportu. Zwyciężczynią została Justyna Kowalczyk. Chyba nie było zaskoczenia?
Robert Korzeniowski: Absolutnie nie. Nie było innej możliwości. Ludzie cenią sobie stabilność formy, a Justyna od kilku lat jest jedną z najlepszych biegaczek narciarskich świata. Do tego w cieniu głosowania, a potem samej gali wygrywała kolejne etapy Tour de Ski, aby na koniec triumfować w całej imprezie. Nie ma więc żadnego zaskoczenia. Na tę nagrodę zasłużyła w stu procentach.
Liczy pan, że za rok uda się wygrać któremuś z lekkoatletów? Za kilka miesięcy mamy igrzyska olimpijskie.
Bardzo na to liczę. Rok 2012 nie będzie rokiem zimy. Jest taki trend, że w plebiscycie wygrywają indywidualności. Jeśli więc, na przykład, Tomek Majewski powtórzy sukces z Pekinu, będzie miał sporą szansę na zwycięstwo. Może do walki włączy się Paweł Wojciechowski, któremu jednak będzie bardzo trudno zaskoczyć kogoś tak, jak na mistrzostwach świata. Jego pierwsze miejsce w Londynie nikogo by nie zszokowało, bo już odnosił ogromne sukcesy. Liczę, że lekkoatleci osiągną lepszy wynik niż na mistrzostwach w Daegu, kiedy dopadł ich kryzys.
A co z piłkarzami? Oni też mają swoją szansę na sukces.
Zgadza się, ale tu będzie znacznie trudniej. Już samo wyjście z grupy byłoby czymś niespodziewanym, chociaż kibice mają apetyt na sukces. Jeśli udałoby się zrobić coś ponad stan, to kto wie? Może właśnie któryś z piłkarzy okazałby się najlepszym sportowcem Polski. Przecież piłka nożna to najbardziej popularny sport w tym kraju. Robert Lewandowski, rozgrywający w Borussii Dortmund, ma znakomity sezon, już w tym roku był wysoko w plebiscycie „Przeglądu Sportowego”. Jeśli spisze się podczas Euro, może być jeszcze wyżej.
Pan na galach dla najlepszego sportowca pojawiał się już w różnych rolach: jako sportowiec i zwycięzca w 1998 i 2000 r., jako współorganizator, gdy pełnił pan rolę szefa redakcji sportowej TVP, a teraz jako gość. W której roli czuł się pan najlepiej?
Proszę jeszcze nie zapominać o roli zwykłego widza. Kiedy byłem początkującym sportowcem, nikt mnie oczywiście na takie gale nie zapraszał. Zawsze marzyłem, aby znaleźć się w tak zacnym gronie. Marzenia się spełniają. To była moja szesnasta gala. Każda z ról jest w pewnym stopniu przyjemna. Czymś wyjątkowym było współtworzyć ten niezapomniany dla oka spektakl.
Najlepiej czułem się jednak w roli laureata. To jest ukoronowanie ciężkiej pracy. Wspaniałe przeżycie.
Po zakończeniu kariery sportowej bardzo płynnie przeszedł pan do środowiska biznesu. Teraz jest pan blisko futbolu, blisko tego fantastycznego wydarzenia sportowego, jakim dla naszego kraju będzie Euro 2012.
Jestem doradcą UEFA w zakresie PR i marketingu programu pakietów korporacyjnych Hospitality. Nie ma sensu teraz tłumaczyć, na czym polega PR i marketing, ale ogólne założenie mojej pracy w UEFA to współpraca z mediami i ludźmi biznesu. Pakiety Hospitality to elitarna oferta. To możliwość stworzenia biznesowego miksera. Zapewniamy podczas Euro 2012 odpowiednie warunki nie tylko do oglądania meczów w ekskluzywnych warunkach, ale także prowadzenia rozmów biznesowych. Jest do tego odpowiednie miejsce, catering, rozrywka plus stworzenie odpowiedniego klimatu i możliwości do prowadzenia rozmów biznesowych. Nie trzeba być piłkarzem albo ekspertem, aby zrozumieć wagę wydarzenia, jakim są mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Rozumieją to też ludzie związani z biznesem; oni również chcą być blisko tak wielkiej imprezy.
Moja współpraca z UEFA nie powinna być wielkim zaskoczeniem, bo przy Euro jestem od samego początku. Najpierw jako szef redakcji sportowej w TVP promowałem ideę organizacji mistrzostw w naszym kraju, potem organizowałem transmisję z Cardiff, gdzie ogłaszano gospodarzy turnieju. Ten sukces przełożył się na fakt, że redakcja sportowa opanowała w tamtym momencie wszystkie kanały TVP. Przez cały dzień mówiło się tylko o tym – od szybkich informacji w TVP Info, aż po szeroką debatę w telewizyjnej Jedynce. Moja praca wiązała się także z zakupem praw telewizyjnych do mistrzostw. Jak więc widać, temat nie jest mi obcy. Mam też doświadczenie w sprzedaży pakietów Hospitality, dlatego moja współpraca z UEFA przy Euro 2012 nie jest wielką niespodzianką.
Jest popyt na takie pakiety w Polsce?
Sprzedają się bardzo dobrze. Proszę pamiętać, że to bardzo atrakcyjna oferta, a pakiety są niezwykle zróżnicowane. Można na przykład kupić pakiet na wszystkie mecze na danym stadionie – we Wrocławiu, Poznaniu, Warszawie lub Gdańsku. Jest oferta na wybraną ilość meczów lub spotkania wybranej drużyny. Bilet nie jest przypisany konkretnej osobie, na każdy mecz może przyjść inny gość. Popyt na loże jest bardzo duży. Po losowaniu, które niektórzy uważają z biznesowego punktu widzenia za bardzo niekorzystne, wzrósł popyt na loże najwyższej kategorii w Warszawie i Wrocławiu – wszystko przez Rosjan, którzy kochają wydawać pieniądze na luksusowe usługi.
Jako były zawodowy sportowiec, wielki mistrz w swojej dyscyplinie, promuje pan czynnie zdrowy, aktywny tryb życia. Zauważył pan, że w Polsce nastała moda na aktywne spędzanie czasu?
Zgadza się, bez dwóch zdań. Nie jest już obciachem założenie spodenek do biegania i wyjście na ścieżkę rowerową. Promowanie zdrowego trybu życia, chociażby przez takie imprezy, jak kiedyś „Na Rynek Marsz”, czy obecnie „Biegnij Warszawo”, przekłada się na popularność takich sportów jak bieganie, czy jazda na rowerze. Sam widzę wielu ludzi biegających po parkach. To moda z Zachodu; może nie jest jeszcze tak jak w Stanach Zjednoczonych, ale na pewno równamy do krajów z Europy Zachodniej. Zawsze uważałem, że jako sportowiec mogę przekazać innym pozytywną energię. Robię to z przyjemnością. Transfer emocji przez różnego rodzaju akcje mobilizuje ludzi. Sam wciąż się ruszam, tu chodzi o pewnego rodzaju styl życia. W Nowy Rok ruszyliśmy biegać spod Kolumny Zygmunta, podobnie było po Gali Mistrzów Sportu.
Już teraz w amatorskich biegach biorą udział tysiące ludzi. Listy startowe są zamykane na kilka tygodni przed biegiem. Jak jeszcze bardziej zachęcić ludzi do aktywnego spędzania czasu?
Tutaj jest pole do popisu dla mediów. Media mają ogromny wpływ na dzisiejsze społeczeństwo. Promować i jeszcze raz promować. Sprawiać, aby wokół biegania lub innych dyscyplin nastała moda na właśnie taką formę spędzania wolnego czasu. Duża odpowiedzialność spoczywa też na urzędnikach. Chodzi o budowanie ścieżek biegowych i rowerowych, stworzenie ludziom warunków do uprawiania sportu.
Rozmawiał Tomasz Włodarczyk