Czy to możliwe, by artysta – pojedynczy artysta – został zatrudniony na sześć miesięcy, przychodził co rano do zakładu pracy i robił tam to, co mu się podoba? Tak, i wszyscy odnoszą korzyści.
W grudniu 2011 r. w Warszawie odbyła się międzynarodowa konferencja poświęcona partnerstwom kreatywnym. Miała miejsce w sali notowań GPW. Mówiono o związkach pomiędzy sztuką a biznesem, interwencjach artystycznych, formach tych partnerstw, prężnie rozwijających się od lat w zachodniej Europie. Wśród zaproszonych gości byli praktycy, badacze, ekonomiści, artyści. Ogłoszono także wzorcowy Kodeks Sponsoringu Kultury, przygotowany przez środowiska biznesowe i Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
W tym samym roku Fundacja Pro Cultura przedstawiła raport „Partnerstwa Kreatywne w Polsce”. Wyniki badań skłaniają do wniosku, że mamy przed sobą inspirujące wyzwanie poznania nie tylko praktyk, ale także pojęć, teorii i bogatej historii działań podejmowanych przez artystów w przedsiębiorstwach i sektorze publicznym w Europie.
SZTUKA WYCHODZI Z GALERII
Czym jest „umiejscowienie” artystów w zakładach pracy? Prekursorem w tej dziedzinie była organizacja Artist Placement Group (APG), która powstała w Londynie w latach 60. XX w. Twórcy działający w jej strukturach szukali nowego miejsca artysty w szerokim społecznym kontekście, biznesowym i politycznym. Podejmowane akcje i działania odegrały znaczącą rolę w rozwoju sztuki konceptualnej na przełomie lat 60. i 70. Działalność APG uważana jest za jeden z najważniejszych społecznych eksperymentów lat 60. Ruch wywodził się z działań grupy artystów (m.in. John Latham i Barbara Steveni) eksperymentujących z nowymi formami sztuki poza galeriami, w kontekście życia codziennego. Konsekwencją „umiejscowienia” sztuki w społeczeństwie była próba wyjścia poza zmarginalizowaną pozycję sztuki (poza obieg galeryjny, festiwali itp.) i zmiana kierunku jej oddziaływania. Sztuka działa jako art worldi oddziałuje na środowisko inne niż swoje własne – na środowisko „codziennego życia”.
Podejmując współpracę poza tradycyjnym systemem galeryjnym, APG realizowała „umiejscowienie” artysty wewnątrz sektorów przemysłowych i struktur rządowych. Artysta pracował w organizacji biznesowej jak zwykły pracownik i pobierał normalną pensję. Jego nową rolą stawało się szukanie relacji, wypracowywanie artystycznej autonomii, koniecznej do działania otwartego na interpretacje; on czy ona posługiwali się środkami takimi, jak negocjacje (negotiation) i porozumienie (agreement). Praca artysty to otwarte dzieło. Istotnymi rezultatami działań twórców w organizacjach są dokumenty – takie jak raporty, filmy, zdjęcia, wywiady, poezja i instalacje artystyczne. Archiwum APG zostało włączone w latach 90. do Tate i jest tam dostępne jako obiekt sztuki.
Jedną z artystek, których dziełami są interwencje artystyczne w organizacji, jest Ania Bas, absolwentka kulturoznawstwa w Instytucie Kultury Polskiej. Od lat mieszka i pracuje za granicą – w Anglii, a obecnie w Hiszpanii. Prowadzi praktykę artystyczną (art practice) w środowiskach na zewnątrz galerii, w realiach, które są fascynujące, jednakże właściwie nieznane w Polsce.
Słaba znajomość pojęcia partnerstw kreatywnych (na sześć osob, z którymi badacze Fundacji przeprowadzili wywiady, pojęcie to znała wcześniej tylko jedna) ma być może przyczynę w tym, że samo zjawisko jest stosunkowo nowe. Powstało razem z powołaniem Creative Clash w 2002 r. – konsorcjum sześciu organizacji europejskich zainteresowanych sztuką w biznesie. Co ciekawe, z pojęciem partnerstw kreatywnych Ania Bas zetknęła się dopiero kilka lat później. To, czym ona, ale i wielu innych artystów się zajmuje, nazywa się estetykami relacyjnymi (ang. relational aestetics – od tomu esejów francuskiego historyka sztuki Nicolasa Bourriarda z 1997 r. wydanego właśnie po polsku). Jednak osoby, z którymi Ania Bas na co dzień pracuje, mówią o jej pracy jako o social practice, praktyce społecznej. „Partnerstwa kreatywne pojawiły się później, i podejrzewam, że współodpowiedzialny za tworzenie tego nowego słowa jest Uniwersytet w Berlinie, który zajmuje się właśnie kulturowymi źródłami nowości [Das Wissenschaftszentrum Berlin für Sozialforschung (WZB)]. Słownictwo do opisu jakoś się dewaluuje i potrzebujemy nowych sformułowań. Po paru latach znów uważa się je za nieoddające istotnych rzeczy i szuka się nowych“ – mówi artystka. Pojęcia, które opisują działania artystów w kontekście „życia codziennego“, są jak naczynia połączone – późniejsze wynikają z poprzednich, nie są jednak tożsame.
BEZ LISTY ZADAŃ
„Dostęp do archiwum APG w Tate był dla mnie bardzo ważny, to w ogóle świetna rzecz, jak ktoś się tym zagadnieniem interesuje. Od tego wszystko się zaczęło” – mówi Ania Bas, która zetknęła się z nim w 2005 r. Z opisu jednej z prac (placement) Ani Bas, sześciomiesięcznej rezydencji artystycznej w fabryce Vestas Blades (produkującej śmigła), można dowiedzieć się, że artystka przeprowadziła trzynastodniowy performance: każdego dnia wcielała się w inną rolę – sprzątacza, pracownika, menedżera, sekretarki, pracownicy ochrony – razem 13 ról w 13 dni. A potem ogłosiła konkurs na rezydencję artystyczną dla pracowników: przez jeden dzień być artystą (w tym przypadku – artystką) i wykonywać jej pracę. Zgłosiły się dwie osoby i uzyskały rezydencję.
„Taki sposób pracy z biznesem jest bardzo rzadki, byłam w uprzywilejowanej pozycji, w jakiej artysta może być. Na tyle otwartej, że wpuszcza się artystę do środka i patrzy, co z tego może wyniknąć. Robiłam to, co chcę, tak długo, jak długo chciałam tam być i angażowałam w to innych ludzi” – mówi Ania Bas.
Jednak wybór modelu pracy z biznesem zależy od tego, kim artysta jest i czego poszukuje we współpracy z firmą. Liczy się czasem także skala realizacji: nie galeria, ale zakład pracy. Nie pracownia, a huta szkła. Prace powstające w kontekstach biznesowych są potem pokazywane w galeriach, na biennale itd.
OSOBY I ORGANIZACJE
Przekonujące opisy interwencji to historia działalności szwedzkiej firmy TILLT, od ponad 10 lat specjalizującej się roli art mediatora między artystami, zakładami pracy, a publiczną sferą. Kierownik projektu szpitala Angereds Närsjukhus, Marianne Olsson, tak opisuje to, co nastąpiło po działaniach tancerza/choreografa, który występował na korytarzach placówki: „Widząc siebie jego oczami dostrzegliśmy kilka rzeczy, które podkreślały wagę naszej pracy, a także kilka rzeczy, które zniknęły nam z pola widzenia. Uchwycił istotę tego, czym jesteśmy i sprawił, że zobaczyliśmy to inaczej”*.
Artysta zaproszony przez TILLT do firmy PAROC (produkującej izolację z wełny mineralnej wysokiej jakości), po początkowej obserwacji tego, co dzieje się w zakładzie (problemem był system pracy na pięć zmian, słaba integracja zespołu) wręczył pracownikom aparaty fotograficzne z zadaniem sfotografowania współpracowników tak, by jak najlepiej oddać to, co robią. Pozwoliło to zobaczyć siebie nawzajem w innym świetle. Jeden z pracowników, operator wózka widłowego, podjął się własnego dzieła, polegającego na nagrywaniu dźwięków w całym zakładzie – nazwał to „pieśnią maszyn”.
Ludzie spontanicznie opowiadają potem o tych wydarzeniach. Odkrywają radość działania, ich relacje z współpracownikami stają się inne, odżywają. Chcą opowiadać znajomym przy grillu o tym, co ciekawego dzieje się u nich w pracy, o swoich uczuciach, odkryciach, zmianach. I to jest niezwykle ważne. Wiadomo z badań, że w tych zakładach zmniejsza się na przykład ilość zwolnień chorobowych. Pracownicy są bardziej otwarci na zmianę.
– To, co artysta wnosi, to nie są łatwe rzeczy. Zawsze wnosi do miejsca pracy pytanie o nas, nasze miejsce w świecie jako ludzi i o miejsce pracy w naszym życiu. Jaki jest sens pracy w biznesie? Z własnych doświadczeń i rozmów z innymi artystami wiem, że osoby, które poznajemy w trakcie współpracy z firmami, zmieniają swoje zainteresowania. Otwierają się na inne rzeczy, które chciałyby robić w życiu. Nie ma na co czekać – mówi Ania Bas.
———–
* ten i dalsze cytaty pochodzą z materiałów NCK.
Źródła: strony internetowe archiwum APG w Tate i materiały z konferencji Narodowego Centrum Kultury „Partnerstwa kreatywne. Kultura w biznesie i biznes w kulturze“, 5 grudnia 2011 r.
Aleksandra Bartelska
fot. z archiwum Ani Bas