Michał Zygmunt, kompozytor, mistrz gitary akustycznej, o powstaniu płyty „Muzyki” mówi krótko: to wielowymiarowe poszukiwanie – mocno inspirujące. Utwory zbudowane na etnicznych dźwiękach i melodiach, kujawiakach i oberkach, mają w sobie moc przenoszenia w czasie do łąk malowanych czerwienią maków i historii ze starych, czarno-białych zdjęć. Z kolei muzyka Zygmunta, proces artystyczny jej powstawania, zainteresowały Agę Gonczarek i Patryka Kiznego. Nakręcili film dokumentalny pt. „Muzyki”, który udanie zadebiutował podczas Camerimage Festival w Bydgoszczy.
Patryk Kizny, Aga Gonczarek i Michał Zygmunt spotkali się w 2010 roku, realizując krótki film promujący artystę oraz kilka jego teledysków. Niedługo po tym spotkaniu narodził się pomysł nakręcenia dokumentu.
– Było to spontaniczne działanie, wynikające z naszego spotkania, rozmów i wspólnych fascynacji. Film jest świetnym uzupełnieniem płyty. Pokazuje dzisiejsze spotkanie z miejscami przodków, muzyczne spotkanie mnie, wnuka, z dziadkiem, Zdzisławem Jamborskim, którego całe życie związane jest z muzyką. Z drugiej jednak strony odzwierciedla spojrzenie Roliego Mosimanna, niezależnego szwajcarskiego producenta, na temat naszego folkloru. Całościowy wymiar tych spotkań ma charakter bardzo uniwersalny. To film muzyczny z ogromnymi walorami obrazu i o to nam właśnie chodziło – opowiada Michał Zygmunt.
„Muzyki” jest filmem autorskim. Twórcy podkreślają, że cenią działalność artystyczną gitarzysty.
– Nie zdecydowalibyśmy się na realizację filmu o projekcie lub muzyku, którego osobowość lub twórczość nas nie inspiruje. Uznaliśmy, że jest to kwestia warta poruszenia. Proces artystyczny raczej nie jest częstym tematem filmów dokumentalnych – komentuje Patryk Kizny.
LookyCreative, wrocławskie studio produkcyjne założone przez Patryka Kiznego i Agę Gonczarek, zajmuje się realizacją spotów oraz produkcji komercyjnych i reklamowych. Najbardziej znane jest jednak z filmu „The Chapel” czy „The Dreams Come True”, który promuje Las Palmas de Gran Canaria jako Europejską Stolicę Kultury 2016.
– Dużo pracujemy z eksperymentalnymi technologiami. Obecnie tworzymy ”The Chapel: Rebirth”, czyli krótki film z zastosowaniem technik od motion-controlled HDR timelapse, poprzez zdjęcia filmowe, motion capture, po animacje 3D. Będzie ciekawie, choć jest przy tym mnóstwo pracy. Eksperymenty wymagają ogromnej ilości czasu – wyjaśnia Kizny. Wymienione techniki to m.in. metody wykonywania zdjęć, pozwalające zobaczyć długotrwałe procesy w przyspieszonym tempie. Były wykorzystywane w filmach naukowych (np. do zobrazowania wzrostu roślin). Kizny wykorzystuje je w realizacjach komercyjnych i autorskich.
Michał Zygmunt debiutował zaś w 2008 roku płytą „Światy”. W recenzjach nazywano go mistrzem akustycznej gitary jazzowej. Jego trzeci album, „Muzyki”, to efekt fascynacji polską kulturą ludową. Producenci i artysta spotkali się więc w miejscu z pozoru trudnym do pogodzenia. Z jednej strony nowe technologie, sprzęt elektroniczny, kamery, a z drugiej zaś muzyka etniczna i prostota gitary akustycznej. Połączenie to przyniosło dobre efekty, a film dokumentalny „Muzyki” debiutował na bydgoskim festiwalu Camerimage w 2011 r.
– Już sam fakt zakwalifikowania do pokazów jest nobilitacją, zwłaszcza, że to nasz pierwszy film pełnometrażowy. Natomiast należy pamiętać, że pokazano go poza konkursem głównym, w specjalnej selekcji „Images of music”, w której nie ma pola na publiczną debatę o obrazie. Rozmowy przeniosły się jednak za kulisy i odbiór filmu był zdecydowanie pozytywny – opowiada Patryk Kizny. Świetne recenzje miał także album Zygmunta. „Muzyki” zrecenzowały wszystkie najważniejsze tytuły ogólnopolskie.
Filmowanie podczas nagrywania płyty nie jest jednak sytuacją codzienną. Wprawdzie producenci zapewniają, że Michał nie czuł się skrępowany, a współpraca przebiegła bezproblemowo, sam artysta przyznaje jednak, że towarzyszyła mu trema.
– Obecność kamery w studiu, to nie była łatwa sprawa. Nagrywaliśmy tę płytę w Saraswati Studio w Wolimierzu, w Górach Izerskich. To była długa sesja, z dala od ludzi, w pełnym odosobnieniu. Gdy Agnieszka i Patryk przyjechali, byłem kompletnie oderwany od rzeczywistości, w pełni zaangażowany w proces tworzenia. Obecność kamery wymagała innej uwagi – wyjaśnia.
Prace nad filmem trwały pół roku, a produkcja w całości finansowana była z własnych źródeł. Niezależność od zewnętrznego producenta daje duży komfort kreatywny, ponieważ twórcy nie są zmuszani, aby iść na kompromisy artystyczne.
– Jako studio filmowe jesteśmy w dużym stopniu samowystarczalni, zarówno jeżeli chodzi o produkcję, jak i postprodukcję. W zasadzie wyszło to filmowi na dobre – komentuje Kizny.
Zygmunt ma bardziej emocjonalny stosunek do produkcji. Artysta wspomina, że przed premierą na Festiwalu Camerimage 2011 nie mógł spać, czuł się nieswojo.
– Dziś mam pewien dystans do siebie na ekranie, zdobywałem go przez cały proces tworzenia filmu. Kiedy patrzę na siebie w tym filmie, widzę jaki to był piękny czas, pełnego zanurzenia w szaleństwie tworzenia – wspomina.
Michał Zygmunt do pracy nad albumem „Muzyki” zaprosił swojego dziadka, Zdzisława Jamborskiego, który jest aktywnym muzykiem. Film ukazuje współpracę obu mężczyzn, ich rozmowy, wzajemne inspirowanie się i negocjowanie finalnego dźwięku. Zdzisław Jamborski grywa w recitalach w teatrze, a czasami w filharmonii. Postanowił, że reaktywuje swoją Orkiestrę Dętą.
– Dziadek okazał się filarem, spoiwem. Założyłem jednak, że wypowiemy się współczesnym językiem muzyki. Jest w tych utworach dużo buntu, ognia, ale niewykreowanego. To muzyka prawdziwa, nie boi się uderzenia ani pocałunku. W ”Muzykach” opowiadam historie i emocje, jakie wywołuje we mnie spotkanie z naszą tradycyjną muzyką. Owszem, bywa, że fragment zacytuję, ale można powiedzieć, iż są to swobodne interpretacje. Jednak nie jest to płyta folkowa, a ja nie jestem muzykiem etnicznym – wyjaśnia gitarzysta.
Inspiracją do nagrania płyty były stare, rodzinne fotografie Zygmunta. Odgrywają one istotną rolę zarówno w muzyce, jak i filmie. Gitarzysta przyznaje, że w utworach udało mu się ożywić polskiego ducha. Tego samego zadania podjęli się twórcy dokumentu. Nowe technologie wykorzystali do budowania scenerii i atmosfery, gry kolorów i kontrastujących barw. Michał Zygmunt podkreśla, że za sukces „Muzyki” uznaje fakt, iż recenzenci odwrócili uwagę od tego, że jest gitarzystą, a skupili się na muzyce. Wbrew pozorom to właśnie ona, a nie muzyk, jest głównym aktorem filmu.
Dokument jest dostępny odpłatnie do obejrzenia na stronie muzyki.org. Twórcy planują wydanie kolekcjonerskie edycji filmu i albumu na DVD i Blu-Ray. LookyCreative podkreśla, że możliwości licencjonowania filmu są otwarte.
– W pierwszej kolejności stawiamy na obieg festiwalowy, w drugiej – na samodzielną dystrybucję. Bardzo ważną rolę odgrywać będzie internet. Jesteśmy dość znani jako twórcy i to na pewno ułatwi promowanie „Muzyk”. Ponadto chcemy wykorzystać ten obraz do przetarcia szlaków i być może w ogóle w rozwoju internetowego rynku dystrybucji filmowej. Ten niestety nadal raczkuje, a my mamy pewne pomysły na jego rozwój – mówi Kizny.
Krótkometrażowy, eksperymentalny film „The Chapel” obejrzało do tej pory ponad milion osób, choć nie towarzyszyła mu żadna kampania promocyjna. LookyCreative liczy, że jest to dobry punkt startu dla filmu „Muzyki”. Z pewnością zarówno płyta, jak i film to ciekawa propozycja dla osób, które szukają czegoś więcej niż wszechobecnych produktów popkultury. – Tej muzyki może słuchać każdy, kto chce czy lubi coś przeżyć, doświadczyć. Uważam, że film to dobry sposób na dotarcie do wrażliwych ludzi – podsumowuje Michał Zygmunt.
Sandra Rakiej
fot. LookyCreative