Baz Luhrmann, reżyser filmu, uznał, że wszyscy „Wielkiego Gatsby’ego” już czytali albo oglądali w wersji z Redfordem i Farrow, wiadomo więc, że niewierna Daisy jednak nie wybrała Gatsby’ego, a dla wszystkich poza Buchananami życie się skończyło.
Owszem, Gatsby w wykonaniu di Caprio jest niesamowity – z równą wiarą przyjmuję, że był nieuleczalnym romantykiem, człowiekiem, który miał marzenie albo – jak sam aktor stwierdził – zwyczajnym psycholem. Daisy, grana przez mniej znaną, ale należycie maślanooką Mulligan, ma śliczny uśmiech i omdlewa we właściwych momentach. Najmniej pasował mi grający narratora Maguire, twarz Spidermana za bardzo się z nim zrosła i miałam poczucie, że zaraz wypuści nić i wespnie się na wieżowiec.
Ten film warto obejrzeć dla obrazu i muzyki. Zestawienie rapu z szalonymi latami prohibicji i charlestona, bogatymi kostiumami z epoki i omdlewającym spojrzeniem mocno uszminkowanych pań jest odważne i wciąga od pierwszej minuty. Komputerowo wygenerowany świat, neonowo kolorowy w sferach dla bogatych, szary w dzielnicach robotniczych, tworzy prawie że musicalowy show, w którym z litery książki F. Scotta Fitzgeralda pozostaje tylko obsesja i zawieszenie w teraźniejszości. Bo jutra nie będzie.
Wielki Gatsby
reż. Baz Luhrmann
prod. Australia, USA 2013
dystrybutor: Galapagos
***
Kiedy wykształcona, biała, bogata i nieco zmanierowana Amerykanka idzie do więzienia, zmienia się wszystko. Nie dość, że rzeczywiście nie może stamtąd zaktualizować swojej strony www, to okazuje się, że nie ma pieniędzy na plastikowe klapki pod prysznic, z powodu nieporozumienia słownego zostaje pozbawiona jedzenia, a dodatkowo dociera do niej, że mimo posiadania narzeczonego i zamożnej rodziny, jej życie się właśnie bezpowrotnie zmieniło.
Serial oparty jest na książce Piper Kerman (w serialu – Chapman), która w bujnej młodości była w związku z dealerką narkotyków i przemycała przez granicę pieniądze. Przez 13 odcinków pierwszego sezonu to jednak nie Piper i jej coraz bardziej żałosne próby przejścia przez wyrok możliwie najłagodniej są najciekawsze. Więzienny kastowy system pokazuje, jak łatwo wraca się do segregacji, kiedy zdejmie się ogładę cywilizacji. Rzut oka na amerykański system penitencjarny nastawiony na zysk pokazuje, jak łatwo wpaść w machinę – czasem za drobną kradzież – z której już się nie wyjdzie. W tle pokazane są dramatyczne, czasem wynikające z braku wyboru, historie pozostałych więźniarek. I to wcale nie Piper zaczynam najbardziej współczuć w kolejnych odcinkach.
Orange is the New Black
serial TV
prod. USA
Małgorzata Krzyżaniak