Wielu Polaków uważa, że coś takiego, jak etyka biznesu, nie istnieje. Celem biznesmena jest przecież zysk, a zysk jest z zasady nieetyczny, bo polega na wyzysku. ”Ktoś ma – to musi nie mieć ktoś”. Nic bardziej błędnego, bo współczesny rynek to nie XIX-wieczny kapitalizm. Dziś rynek swój sukces opiera na reciprocal benefits – wzajemnych korzyściach jego uczestników.
Prawdziwsze będzie stwierdzenie, że taki biznes, jaki człowiek. Choć też nie do końca. Marek Edelman, jeden z przywódców powstania w warszawskim getcie, postrzegał człowieka jako istotę z natury złą. Ale sam, odrzucając istnienie Boga i Dekalog, w swoim bolesnym i trudnym życiu kierował się jego przykazaniami. Właściciel firmy jako człowiek może być nieetyczny. Lecz jego przedsiębiorstwo, jeżeli ma w długim okresie czasu przetrwać na rynku, musi działać etycznie. Inaczej rynek ją odrzuci, wraz z właścicielem. Bowiem dzisiaj nabywca kupując w sklepie jakiś produkt, kieruje się nie tylko jego ceną i jakością, ale swoim o nim wyobrażeniem. A ono związane jest ściśle z opinią, jaką ma na rynku firma, która ten produkt nabywcy proponuje. Dlatego producentom czy usługodawcom tak zależy, by była dobrze widziana, by kojarzono ją ze społecznym zaangażowaniem i odpowiedzialnością.
A więc np. dekalogowe „Nie kradnij” ewidentnie wpisuje się w etykę biznesu. Nie tylko nie okradaj klientów, kontrahentów i współpracowników. Również własnego państwa. I płać mu podatki, które finansują publiczną służbę zdrowia. Możesz się z ich wysokością nie zgadzać, protestuj, ale przestrzegaj prawa. Zatem i łapówkę etyka biznesu stawia na cenzurowanym.
Etyka biznesu wręcz nakazuje: płać na czas pensje swoim pracownikom. Nie tylko dlatego, że tak stanowi kodeks pracy. Oni przecież również mają rodziny na utrzymaniu. Jeżeli obniżasz im pensje z powodu kryzysu, trudnej sytuacji finansowej przedsiębiorstwa, to zacznij od siebie. W konsekwencji etyka zakreśla szeroki horyzont, w który wpisuje się szacunek dla związków zawodowych, jakkolwiek rozbieżne byłyby z nimi poglądy.
Sugeruje też, by inwestować w pracownika, pomagać mu podnosić kwalifikacje (zresztą z korzyścią dla firmy), współfinansować w miarę możliwości jego szkolenie czy studia. Oraz tworzyć godne warunki wykonywania pracy, w której zatrudniony spędza prawie połowę życia.
Trzecie przykazanie Dekalogu, ”Pamiętaj, abyś dzień święty święcił”, etyka biznesu adoptuje jako zalecenie niestosowania zatrudniania ponadnormatywnego bez wyraźnej potrzeby.
Etyczny biznes akceptuje zysk firmy jako cel numer jeden. Ale pod warunkiem, że współgra z takimi celami, jak partnerstwo i solidarność: z załogą i lokalną społecznością. Dostrzegając dekalogowe „Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną” etyka biznesu odrzuca więc pieniądz jako jedyne kryterium postępowania i podejmowania decyzji w interesach. A razem z mamoną neguje ostentacyjny sposób bycia, eksponowany najdroższym samochodem czy pałacem. Zamiast tego premiuje dzielenie się sukcesem. W różnej formie. To może być krzewienie wiedzy o biznesie w szkołach czy na uczelniach, wśród bezrobotnych, darmowe porady prawne dla bezdomnych, opieka biznesowa dla początkujących przedsiębiorców, współpraca w planowaniu i realizowaniu zadań z samorządem lokalnym, a nawet władzami centralnymi, wolontariat, czyli opłacanie własnych pracowników, by w godzinach pracy raz czy dwa razy w miesiącu wykonywali prace społecznie użyteczne, pomagali potrzebującym wydobywać się z wykluczenia społecznego. W tym miejscu, chcąc nie chcąc, kłania się encyklika Benedykta XVI „Caritas In Veritate”.
Oczywiście, nie zdarza się często, by nieetycznemu przedsiębiorcy udawało się uprawiać etyczną działalność gospodarczą. Spójność etyki wymaga tożsamości. Centralne miejsce w etyce samego biznesmena zajmuje Słowo. W jego kontekście można się doszukać odniesień do dekalogowego przykazania drugiego lub ósmego: ”Nie używaj imienia Pana swego nadaremno”, ”Nie dawaj fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu”. Nie zarzekaj się więc, że coś zrobisz, kiedy nie masz takiego zamiaru. Jeżeli obiecujesz, że dotrzymasz zobowiązania, to je wypełnij. Wywiązuj się z umów. Zapewniasz, że będziesz punktualnie, to nie marnuj czasu innym, tylko bądź. Nie rozpowszechniaj fałszywych informacji o swoich konkurentach i odwracaj głowę od plotek. Oddawaj pożyczone pieniądze i „Nie pożądaj żadnej rzeczy, która jego (bliźniego) jest”. Zdeterminowana Słowem tzw. klasa człowieka, w tym przypadku przedsiębiorcy, staje się trwałym elementem etyki biznesu. To ona propaguje też unikanie kłótni i kompromisowe, polubowne załatwianie sporów z kontrahentami, co ma wymiar o tyle praktyczny, że sprawy sadowe ciągną się w Polsce latami.
Wysoka klasa biznesmena nie gwarantuje oczywiście sama z siebie zysków, czasem można po prostu nie mieć przysłowiowego szczęścia i interesy przestają przynosić dochody. W tym przypadku etyka biznesu również określa postępowanie. Dopuszcza np. użycie przyjętego we współczesnym świecie narzędzia, jakim jest bankructwo. Ale nie może to być bankructwo nieuzasadnione, nastawione na oszukanie wierzycieli i pozbawienie ludzi pracy i źródeł utrzymania. Musi być wyjściem ostatecznym.
Nie będę daleki od prawdy, kiedy powiem, że bazę społecznej odpowiedzialności biznesu, stanowiącej olbrzymi obszar etyki gospodarczej, stanowi przykazanie czwarte: ”Czcij ojca swego i matkę swoją”. Z niego wywodzi się pomoc materialna i finansowa przedsiębiorcy dla ludzi starych, ułomnych, biednych, dla pensjonariuszy szpitali, domów opieki społecznej i porzuconych dzieci.
Słyszy się: ”robią to dla reklamy”. Janina Ochojska upomina, że nieważne jaki jest motyw darczyńcy, ważne że darowizna przynosi pożytek. Słyszy się: ”mogliby dawać więcej”. Jan Paweł II ripostuje: ”Nawet jałmużna jest miłością”. Jako szef organizacji skupiającej 2 tysiące biznesmenów, inicjującej zaangażowanie tych ludzi w pomoc poszkodowanym przez los, mogę powiedzieć, że wolą na ogół być anonimowi. A reklama jako motyw ma marginalne znaczenie. Tym bardziej, że ta nadmiernie widoczna sprowadza kontrole do firmy. Pomoc wynika w przeważającej mierze z potrzeby serca, etyki. Tak samo, jak dalekie od zadań przedsiębiorstwa finansowanie imprez sportowych dla młodzieży, wydarzeń kulturalnych, przedsięwzięć ekologicznych. Co z tego mają? Radość z siebie i wykonywania sensownego i pożytecznego zajęcia, które przy okazji buduje obraz biznesu dobrze widzianego. I etyka przekłada się później na zysk.
Nie wszyscy jeszcze przedsiębiorcy to dostrzegają. Tak jak i my, siedzący w ławach kościelnych w niedzielę, często nie łączymy po opuszczeniu świątyni sensu przestrzegania przykazań Dekalogu z lepszą jakością naszego osobistego i publicznego życia.
Ale kropla draży skałę nie siłą, lecz ciągłym spadaniem…
Marek Goliszewski