ARCHIWUM Magazynu B&B - zakończył działalność w 2018

Recenzje

Kultura, Recenzje

Kino z artystą

  "Wyjście przez sklep z pamiątkami”, reż. Banksy, prod. USA, Wlk. Brytania 2010, dystrybucja Gutek Film Po każdej wizycie w galerii, zoo czy muzeum sprytni przedsiębiorcy przepuszczają rozgrzanego oglądaniem widza przez sklepik, w którym można kupić koszulkę z Moną Lisą, pluszowego lwa czy reprodukcję Ostatniej Wieczerzy. "Wyjście" to beletryzowany dokument o street art, czyli dla jednych o wandalach, którzy paskudzą miejskie m ury jakimiś bazgrołami, a dla drugich o nowej gałęzi nieokiełznanej sztuki miejskiej, za którą są skłonni wydawać grube pliki solidnej gotówki, mimo że w zamian dostaną odbitkę albo kawałek ściany. To historia Thierry'ego Guetty, kompulsywnego kamerzysty-amatora z Los Angeles, filmującego grafficiarzy podczas nocnych eskapad artystycznych. Thierry, pod ...
Kultura, Recenzje

Kino pod wiatrakiem

Dziewczyna z perłą 16-letnia Griet po tym, jak jej ojciec stracił wzrok, idzie na służbę do domu znanego artysty – Jana Vermeera, gdzie trafia w sam środek bujnej rodziny (sześcioro dzieci i nie jest to ostatnie słowo), rozgrywek finansowo-małżeńskich między żoną, teściową a malarzem, staje się obiektem gierek jednej z córek malarza i odkrywa pierwszą, świeżą miłość z synem rzeźnika. Podczas sprzątania pracowni zaczyna rozumieć niesamowity świat kolorów, co z kolei zachwyca Vermeera, który chce pokazać jej wszystkie malarskie sekrety (a to, jak się łatwo domyślić, już nie zachwyca żony). Historia obrazu jest zmyślona, ale obraz zamyślonej dziewczyny w dwukolorowym turbanie – prawdziwy. Niespecjalnie ważna jest dla mnie cała otoczka związana z powstaniem filmu – że to ekranizacja powieśc...
Kultura, Recenzje

Tryptyk niekoniecznie antyczny

Pokój na Itace jest swego rodzaju grą literacką do czytelniczej bramki, prowadzoną przez węgierskiego prozaika pod pretekstem rekonstrukcji „Telegonii”, zaginionego poematu Eugammona. Jest to tryptyk, a każda z jego części posiada swego narratora: Penelopę, Telemacha i Telegonosa. Każdy z nich inaczej rozkłada akcenty w swej opowieści o Odyseuszu, dla każdego z nich jest on bowiem kim innym, inne króla z nim łączą więzy. Każda opowieść jest przez to odmienna, łączy je wszakże wiele. Choćby charakterystyczny język Pokoju…, nawiązujący do strof Homera, co dla jego miłośników stanowi nie lada gratkę. Wszystkie części tryptyku łączy także to, że treścią ich (choć w antyczne szaty odziane) są odwieczne i zawsze przecież aktualne rozważania o namiętnościach ludzkich i boskich, o zmienności losu,...
Kultura, Recenzje

Nazywam się Mann, Lucky Mann

Szczeżuja, nazwijmy ją, klasyczna – to słodkowodny małż z Anodontów. Szczeżuja radiowa natomiast (zwana dalej w niezgodzie z ortografią – szczerzują) jest typowym dla dzisiejszych czasów radioredaktorem (–ką), zajmującym się głównie szczerzeniem. Szczerzeniem ząbków w nieustającym uśmiechu. Łatwo takiego rozpoznać, wystarczy wysłuchać 3–4 zdań wygłoszonych (wyszczerzonych raczej) do mikrofonu: akcent niekonwencjonalny, treści niewiele, sensu jeszcze mniej, za to uśmiechu pod dostatkiem. Wprawdzie radio ma to do siebie, że „szkoda, że państwo tego nie widzą”, słuchając szczerzuj – ma się je jednak przed oczyma. Uszami się widzi, że taka wciąż do słuchacza szczerzy ząbki. Nie jest to, oczywiście, uśmiech bezinteresowny, lecz z gatunku kotwicznych („ja się do cię” wyszczerzę, ty nie zmienisz ...
Kultura, Recenzje

Daj, frajerze, dolara, bo powiem, kto zabił Jezusa!

"Daj, frajerze, dolara, bo powiem, kto zabił Jima!" – wołały podobno kiedyś koniki przed kinem. No i dostawali tego swojego dolara, i to niejednego, bo były to czasy, kiedy człowiek szedł do kina, żeby mieć niespodziankę. Tempora mutantur et nos mutamur in illis, rzec by się chciało. Dzisiaj kupujemy książkę, której autor sztukę spoilerowania doprowadził do perfekcji. I tak oto niezwykle śmieszną i przewrotną książkę Henryka Lange’a, szwedzkiego rysownika, 90 najważniejszych książek dla ludzi, którzy nie mają czasu czytać, wydawca zachwala tak: „Od Don Kichota po Biblię. Nie musisz już zagłębiać się w zawiły język Romea i Julii lub męczyć nad opasłym tomem Imienia róży. Ta pozycja to prawdziwy skarb dla niedoszłych moli książkowych, którzy chcieliby poznać najsławniejsze dzieła literatur...
Kultura, Recenzje

Bóg, życie, wszechświat i wszystko, czyli małżeństwo Freuda z Buddą

Ken Wilber jest równie interesujący, jak jego książki. W 1968 roku zapisał się na studia przedmedyczne, ale rozczarował się nauką i studia porzucił. Zainteresował się literaturą Wschodu. Tao Te King Lao Tsego miało fundamentalne znaczenie dla niego, jego przemiany i zainteresowania buddyzmem. Wilber przeniósł się na inny uniwersytet, gdzie zrobił licencjat z biologii i z chemii. W 1973 r. zakończył rękopis swojej pierwszej książki, The Spectrum of Consciousness. Poszukiwał w niej punktów wspólnych wiedzy z różnych dziedzin. Książkę odrzuciło ponad 20 wydawnictw, w końcu – po pięciu latach – ukazała się nakładem Quest Books. W 1995 r. ukazał się Sex, Ecology, Spirituality (SES) – pierwszy tom planowanej przez Wilbera Kosmos Trilogy. Chcąc przybliżyć poglądy przedstawione w SES szerszemu g...
Kultura, Recenzje

Podniebne kino

Amelia Earhardt Ładna, pastelowa i urokliwa historia o tym, jak mała dziewczynka z Kansas marzyła o lataniu. Nie miała na imię Dorotka, tylko Amelia, więc zamiast latać w domu porwanym przez huragan, latała w skórzanej pilotce oraz w małych, eleganckich samolotach. Historia jest po części feministyczna, bo rzecz się działa w latach 20., a kobieta nie dość, że w spodniach, to jeszcze z licencją pilota, budziła z jednej strony podziw, z drugiej zgorszenie, zwłaszcza w tzw. środowisku. Po części też – romantyczna, bo za Amelią stoi i kochający mąż, i wierny kochanek z synkiem. Na plus – sporo ładnych widoków, klimatyczne samolociki dwupłatowe, trochę zabawnych scenek, zwłaszcza przy lądowaniu, świetna Hillary Swank ucharakteryzowana za pomocą zmian w uzębieniu, bo jednak nie zawsze wszyscy A...
Kultura, Recenzje

Księżycowi małżonkowie

Z uwagi na jej bohatera, jazzowy charakter tej biografii dziwić nie powinien. Genialny Komeda swoim życiem i twórczością „podrzucił” autorce temat, a ona na tej osnowie zaimprowizowała (w najlepszym jazzowym tego słowa znaczeniu) swą książkę. Mimo iż Komeda… zawiera masę szczegółów i szczególików z życiorysu artysty, nie tyle jest klasycznym kronikarskim zapisem rzeczy, co impresją, nieodparcie swym klimatem przywodzącą na myśl kompozycje Krzysztofa Komedy-Trzcińskiego. Dla jednych swoista „antybiograficzność” stanowić może wadę książki, dla mnie jest jedną z głównych jej zalet. Drugą jest język Komedy…, niejako stylistycznie nawiązujący do muzyki, którą kompozytor tworzył. Dzieje się tak zarówno wtedy, gdy mowa o nietypowym jak na wojenne czasy dzieciństwie artysty (kiedy to właśnie stał ...
Kultura, Recenzje

Kuchnia szamanizmu

Słowo „psychoterapia” ciągle jeszcze nie jest traktowane jak każde inne. Dla kogo właściwie jest psychoterapia? Dla pracoholików, dla tych, którzy mają problemy z przystosowaniem się do nowych sytuacji, dla tych z lękami, obniżoną samooceną, dla bojących się publicznych występów, dla agresywnych i dla nieśmiałych, z depresją, z natrętnymi myślami, dla objadających się i dla tych, co się głodzą, dla niemogących usnąć i dla tych, którzy przeżywają jakąś stratę. W sumie – dla każdego. Dzięki terapii można poczuć się swobodniej w kontaktach z ludźmi, polubić siebie, pokonać własne ograniczenia i zahamowania. Zwłaszcza terapia grupowa ma tę moc. Pomaga rozpoznawać motywacje swoich zachowań, rozumieć je i brać za nie odpowiedzialność. Dzieje się tak dzięki samoobserwacji, informacjom zwrotnym ...
Kultura, Recenzje

Do kosza z Sherlockami, Poirotami też

Kim byli Vidocq i Pinkerton, wie chyba każdy. Powszechnie wiadomo, co to Scotland Yard, niejeden słyszał o Sûrete – mało kto jednak jest świadom, jak niemiłe były początki tych, jakże imponujących dziś, instytucji. Właśnie historią raczkującej policji kryminalnej rozpoczyna Thorwald swą książkę – makabrycznym w swej wymowie rysem historycznym nowożytnych systemów ścigania zbrodni, a raczej przyglądania się owym przestępstwom – takie bowiem były realia. Aż po Bonapartego policja służyła tylko i wyłącznie celom politycznym, głównie szpiclowaniu i terroryzowaniu poddanych. Thorwalda to nie interesuje, zajmuje się on pierwszym związkom policji z nauką, narodzinom kryminalistyki. Czytelnik przyzwyczajony do papki telewizyjnej o superglinach, co to łapią mordercę idąc tropem jednej znalezionej ...
Business&Beauty Magazyn